Książki Jojo Moyes są nierówne. Niektóre kojarzą niemalże wszyscy, nawet jeśli ich nie czytają. Z kolei niektóre giną w czeluściach zapomnienia i braku zainteresowania. Jak było w przypadku ostatniej wydanej w Polsce książki słynnej autorki?
"Muzyka nocy" to historia Isabel, która po stracie męża zmuszona jest do całkowitej zmiany życia oraz przewartościowania swoich zasad i priorytetów. To, co było bliskie, kochane i najcenniejsze, schodzi teraz na dalszy plan. Młoda wdowa musi szybko otrząsnąć się ze straty i zawalczyć o życie całej rodziny. Dotychczas liczyła się dla niej muzyka, nie prowadzenie domu i płacenie rachunków. Beztroska odchodzi w zapomnienie, a po serii ciosów Isabel musi zawiesić karierę skrzypaczki i wyprowadza się z Londynu na wieś do zrujnowanego domu.
Przyznam, że zupełnie nie tego się spodziewałam. Liczyłam, że książka przesiąknięta będzie muzyką, tymczasem oprócz nielicznych scen nocnego grania, wątek muzyki został nienaturalnie wpleciony w kilka nieznaczących fragmentów.
W wielu momentach znacząco uderzył mnie brak logiki oraz sprzeczności względem wcześniejszych zdań, przez co mocno ucierpiały niektóre sceny. Niestety, dotyczy to także tych najważniejszych i najbardziej kluczowych. W niektóre akcje bohaterowie zostali wciągnięci wręcz na siłę.
Skoro już jesteśmy przy bohaterach - zostali oni wykreowany w sposób szablonowy, wręcz stereotypowy. Wyraźny jest podział na tych złych i tych dobrych. Jeśli ktoś dobry postąpił źle, zostaje wybielony, a zły jest piętnowany wręcz do ostatniej strony.
Także głównej bohaterce można wiele zarzucić. Jej przemiany nie są poparte żadnymi głębszymi przemyśleniami, które nadałyby jej autentyczności, a czytelnikowi dostarczyłyby być może wielu wzruszeń i zrozumienia. Może ktoś w tych przemyśleniach odnalazły siebie, swoją sytuację? Jeśli już nadchodzi moment autorefleksji, jest ona pozbawiona spojrzenia na siebie z dwóch stron - tej lepszej, ale też tej gorszej.
Spodziewałam się lekkiej lektury z nutą smutku i goryczy, tymczasem dostałam prowincjonalną wersję "Mody na sukces" z siatką romansów nieproporcjonalnie dużą w stosunku do liczby bohaterów. Zdecydowanie pomysł na książkę był ciekawy, ale jego wykonanie nie - całość można skrócić w pięciu zdaniach.
Książkę do recenzji otrzymałam w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Data wydania: 11.01.2023
Liczba stron: 448
Ocena: 3/10
Planowałam sobie kupić tę książkę, ale teraz się nad tym jeszcze zastanowię.
OdpowiedzUsuńMoże akurat Tobie przypadnie do gustu ;) Na pewno warto rzucić na nią okiem w księgarni, jeśli miałaś ją w planach.
UsuńZgadzam się z tym, że książki autorki są nierówne. Czytałam kilka i są jak sinusoida. Szkoda, że ta zalicza się do tych słabszych.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie potrafię zrozumieć tej nierówności. Czasami mam wrażenie, że zupełnie dwie inne osoby piszą te książki.
UsuńWłaśnie przez ową nierówność porzuciłam czytanie jej książek.
OdpowiedzUsuńCałkowicie to rozumiem. To chyba była też moja ostatnia.
UsuńTo była dla mnie pierwsza jej książka. Może dlatego potraktowałam ja raczej łagodnie. Ale owszem muzyka została przedstawiona źle przez autorkę - jako wróg bohaterów. Coś co niszczy ich życie.
OdpowiedzUsuń