8/09/2020

8/09/2020

Jestem miła, więc piszę tylko pozytywne opinie



Ileż to już razy słyszałam, że opinie o książkach trzeba pisać tylko i wyłącznie pozytywne... Cóż, nie zliczę tego. Im dłużej o książkach piszę, tym bardziej nie rozumiem takiego podejścia - szczególnie ze strony wydawnictw. 

Czasami spotykam się z podejściem, że jeśli ktoś czyta książkę, która niekoniecznie spełnia jego oczekiwania, to pisanie recenzji przez tę osobę mija się z celem. Dlaczego? Nie mogę tego zrozumieć. Każdy z nas ma prawo nie tylko do własnego zdania, ale też do przeczytania odmiennej opinii o książce. Jeśli pod profilem książki znajdują się wyłącznie pozytywne słowa, zaczynam się niepokoić. Przecież to niemożliwe, żeby wszyscy jednogłośnie byli zachwyceni... 

Tym bardziej czuje się oszukana, gdy nie ma negatywnych opinii przy naprawdę kiepskiej książce. Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł? Sama z taką myślą podchodzę do pisania negatywnych słów - mam nie tyle prawo do własnego zdania, co obowiązek przestrzec innych ludzi przed zmarnowaniem czasu i bezsensownym wydaniem pieniędzy (pod warunkiem, że ta osoba ma  podobne oczekiwania, co ja). 

Właśnie o tej autentyczności zapominają wydawnictwa, które oferują współprace wyłącznie w przypadku napisania dobrej opinii lub neutralnego zareklamowania książki. Jeju, dlaczego oni nie potrafią zrozumieć, że  średnia 10/10 jest praktycznie niemożliwa? Nie mówiąc już o tym, że książki skrajnie oceniane często cieszą się większą popularnością, ponieważ właśnie tą rozbieżnością ocen zwracają uwagę czytelników. Ba, sama przeczytałam kilka kiepskich książek tylko po to, aby przekonać się na własnej skórze, że są takie kiepskie. 



Jeśli podobają Ci się wszystkie przeczytane przez Ciebie książki, to zazdroszczę umiejętności ich doboru lub losowego szczęścia. Boli mnie jednak, jeśli ktoś utożsamia opinię z jej twórcą. Kilkakrotnie miałam okazję spotkać się ze zdaniem, że jeśli ktoś jest ogólnie miłą i/lub dobra osobą, nie może napisać negatywnej opinii. Naprawdę? Jeśli przytoczę kilka dobrych argumentów na to, że książka jest kiepska, to jestem złą i podłą osobą? Jeśli ktoś tak bardzo identyfikuje się z liczbową oceną książki 1/10, to... Nie, tego nawet nie potrafię sobie wyobrazić. A jeśli ktoś z zewnątrz ocenia całe życie osoby po kierunku jej recenzji, to już w ogóle chce mi się śmiać. Na bycie miłym składają się zupełnie inne składniki, podobnie jak na bycie dobrym człowiekiem. Jeśli ktoś ocenia człowieka jako dobrego przez pryzmat miłych słów, jakich użył do opisania książki, to pozostaje mu życzyć powodzenia w życiu. Oby nigdy nie zawiódł się na dobrych ludziach. 

Nie zrozumcie mnie źle. Jeśli przeczytacie kiepską książkę i nie macie ochoty taplać się myślami wśród jej niedociągnięć (mówiąc delikatnie), to nie zmuszam Was do pisania tylko po to, żeby się wyżyć na autorze. Nie o to chodzi. Ja także odkładam czym prędzej niektóre słabe lektury na półkę, byle tylko nie myśleć o marnym stylu autora, irytujących bohaterach czy sprzecznych wydarzeniach. 

Mój apel? Nie bójcie się mówić złych rzeczy o kiepskich książkach - to naturalne! A przede wszystkim - nie bójcie się mówić prawdy o książkach. Macie prawo do złej opinii o dobrej książce, jak i do dobrej opinii o złej książce (określając je na skali krytyków i ogólnej opinii). To jest właśnie gust i każdy z nas ma inny!

Czy prawdopodobnie stracicie z tego powodu możliwość współpracy? Cóż, ja wolę nie podpisywać się swoim imieniem pod naciąganymi opiniami i nie być zalewana toną kiepskich książek tylko dlatego, że dostanę je w ramach współpracy. Względnie darmowe książki to za mało, aby mnie przekupić. 

Negatywne opinie - piszcie lub nie piszcie, co tylko chcecie! Tylko piszcie prawdę i nigdy nie oceniajcie samych siebie (ani też innych!) na podstawie miłych lub niemiłych słów w recenzji. 

23 komentarze:

  1. Szczerość w recenzji to podstawa. Ważne jest jednak, by być piszemy kulturalnym i krytykować na argumenty. Konstruktywnie. Nie wierzę, że każda książka po którą sięgamy,będzie nam się podobała. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak. Napisanie negatywnej opinii byle jak i "bo tak" mija się z jakimkolwiek celem. :)

      Usuń
  2. Temat rzeka... Każdy medal ma dwie strony niestety. Ja nie mam "parć" na współprace. Jeśli jakaś się pojawi, owszem. Kiedyś współpracowałam z kilkoma wydawnictwami. Później zawiesiłam na jakiś czas bloga i po powrocie nie reaktywowałam współprac jak na razie.

    Ja nie mam oporu by zjechać książkę jeśli mi się nie podoba. Stawiam przede wszystkim na swoją wiarygodność. Niestety dla wielu blogerów liczy się fejm. Ilość współprac, a nie ich jakoś. Ilość darmowych książek... Pytanie też czy ktoś recenzuje bo lubi i chce, czy recenzuje, żeby wyłapywać darmowe książki...

    Wydawnictwa też swoje za uszami mają. Te, z którymi ja dotąd współpracowałam nie zrywały współpracy z powodu negatywnej opinii. Raz tylko (kilka lat temu), gdy oceniłam książkę dość nisko poinformowane mnie, że nie umieszczą zajawki recenzji na swojej stronie (co zwykle robili), ponieważ jest negatywna... Ale nie miałam poza tym żadnych nieprzyjemności czy nagłego zerwania współpracy...

    Jednak na swój sposób "rozumiem" praktykę wydawnictw. Zwróć uwagę, że w sporej większości wydawnictw w tej chwili za kontakt z blogerami odpowiedzialny jest dział marketingu. A od czego jest marketing? Oczywiście od napędzania sprzedaży. Więc bloger ma napędzić sprzedaż. Zapewnić darmową promocję. Krytykując książką, a już zwłaszcza robiąc to merytorycznie i wytykając konkretne błędy, działa potencjalnie na niekorzyść wydawcy, bo odstrasza ewentualnych klientów...

    Nawiasem mówiąc w swoich zasadach współpracy na blogu napisałam wyraźnie, że zastrzegam sobie prawo do napisania opinii negatywnej. Myślę, że to w jakimś stopniu też ogranicza ilość ewentualnych nieprzyjemności, bo jeśli ktoś decyduje się na współpracę mimo takiego zapisu, to dla mnie jest to komunikat, że bierze pod uwagę otrzymanie negatywnej opinii...

    Inna jeszcze sprawa, że czasami dużo opinii książek recenzenckich jest dobrych (ja w sumie tylko jedną zjechałam na kilkanaście), bo mając możliwość wyboru książki i znając swój gust literacki dość dobrze, raczej rzadko się zdarza trafić na kompletną szmirę... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem brak parcia na współprace - mam podobnie. Kiedy wydawnictwo się do mnie odezwie i książka mi się podoba, to czemu nie. W innym wypadku odpuszczam.
      Zauważyłam jednak, podobnie jak Ty, że wiele osób stawia na ilość, a nie na jakość. Byle więcej dostać, byle więcej pokazać, byle więcej obserwujących było. Trudno, taki chyba mamy już świat.
      Fakt, bloger ma napędzić sprzedaż, niemniej, często skrajnie oceniane książki są hitami sprzedażowymi, właśnie przez ową skrajność. Ludzie wtedy sami są ciekawi, co to za (s)twór papierowy jest taki kontrowersyjny i dzielący czytelników.

      Usuń
  3. Bardzo przydatne rady, ja zawsze staram się być szczera w swoich recenzjach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli komuś podobają się wszystkie książki to oznacza, że nie tylko ma bardzo niskie wymagania, ale jeszcze - brakuje mu wiedzy na temat literatury. :P Ja zawsze staram się pisać tak, jak "czuję". Przez to często narzekam, ale dzięki temu mam nadzieję, że osoby, które mnie obserwują wiedzą, że jak coś polecam to naprawdę szczerze. Poza tym staram się zawsze napisać, komu dane dzieło może się spodobać. Bo to, że np. ja nie lubię jakiegoś typu wątku to nie oznacza, że drugiej osobie to "nie siądzie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, muszę się zgodzić, co do tego, że jeśli komuś się wszystko podoba... ;) Także mam taką nadzieję, że inne osoby wiedzą, że polecam coś szczerze. Nie mam zamiaru podpisywać się pod fałszem swoim imieniem.

      Usuń
  5. Zgadzam się całkowicie ^^ niewiele jest książek idealnych a może nawet nie istnieje taka która podobałaby się wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem tego, że niektóre wydawnictwa proszą o usunięcie recenzji, jeśli nie jest ona pochlebna. Jeśli ktoś się decyduje na napisanie tekstu za darmowy egzemplarz książki, to oczywistym jest, że góry złota na tym nie zarobi, więc nie musi podchodzić do swojego tekstu komercyjnie, tylko właśnie uczciwie. Zdarzyło mi się już, że wydawnictwa przestały mi proponować nowe tytuły, gdy moje recenzje nie były pochlebne. Ale można z tym żyć. I sięgać po takie książki, które nam się podobają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komercyjność także nie wyklucza uczciwości. Takie jest przynajmniej moje zdanie, chociaż wiem, że ludzie podchodzą do tego często trochę inaczej.

      Usuń
    2. Zgadza się, ale to też zależy od umowy z wydawnictwem, które może płacić tylko za pozytywne recenzje.

      Usuń
    3. To już kwestia sumienia blogera/recenzenta. ;)

      Usuń
  7. Zgadzam się z Tobą całkowicie! Wiele razy czytałam opinie, które są nieszczere i to jak najbardziej widać. Później biorę takiego gniota do ręki i nie mogę go skończyć. Ja książki, które mi się nie podobają najczęściej odkładam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie wrażenie. Najczęściej jako plusy wymienione są takie ogólniki, że można byłoby to napisać o pierwszej lepszej książki :D

      Usuń
  8. Zgadzam się, że trzeba podchodzić do pisania recenzji ze szczerością - zauważyć słabe i mocne strony. Jeżeli wyjdzie słabo lub przeciętnie... Okay, zdarza się. Nie każda książka jest idealna. Co więcej, powiedziałabym, że jeżeli książka zbiera bardzo emocjonalne i negatywne recenzje, to... jest chętniej kupowana.

    A z kolei jeżeli wydawnictwo oczekuje, że recenzent będzie pisać tylko pozytywne opinie, to... też dla mnie jest absurdalne. I trochę strzał w kolano dla tego wydawnictwa, bo takie akcje lubią przechodzić do szerszego grona odbiorców (blogerów) i niektórzy mogą przez to w przyszłości wstrzymać się od takiej współpracy.

    Choć z historii, które słyszałam od różnych blogerów na przestrzeni lat, wydaje mi się, że gorsze są sytuacje, kiedy zostanie skrytykowana książka polskiego autora i wtedy tenże autor (bądź jego fani) zaczynają atakować blogera. To dopiero jest okropne...

    W każdym razie - ważny temat, dobrze, że go poruszasz! :D

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo zauważyłam. Książki skrajnie oceniane lub głośno oceniane jako "paździerze" są chętnie kupowane. Sama kupiłam kilka książek, żeby przekonać się na własnej skórze, że są tak bardzo złe :D
      A sytuacje ataku często się zdarzają. ;)

      Usuń
  9. Albo się książki recenzuje rzetelnie i podchodzi do nich znając chociaż podstawowe zagadnienia krytyki literackiej, albo się bawi w blogowanie, bo to modne.

    Zdarzało mi się skrytykować książkę polskiego autora. Wielu rzeczy się o sobie dowiedziałam, głównie przykrych, ale wyłącznie od czytelników tego kogoś. Jakoś mnie to specjalnie nie ruszyło, bo wiadomo - są ludzie i parapety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już setki razy słyszałam, że autor książki napisał do recenzenta/blogera, obrażając go i kierując do niego bardzo przykre słowa. Nawet nie tylko dotyczące jego recenzji, co osoby danego blogera. Cóż, Polacy nie lubią krytyki. Nawet tej konstruktywnej, na podstawie której mogliby się sporo nauczyć.

      Usuń
  10. Ja doceniam kiedy opinia o książce - czy to pozytywna, czy negatywna - jest odpowiednio uargumentowana. Wtedy potrafię stwierdzić czy na przykład element, który komuś bardzo przeszkadzał dla mnie również może być problematyczny albo czy to, co kogoś zachwyciło na mnie może zrobić podobne wrażenie.

    Za to już dawno przestałam się dziwić, że książka, która mi szalenie się podobała lub wręcz przeciwnie - zupełnie nie przypadła mi do gustu, na kimś innym robi totalnie inne wrażenie. To jest właśnie fajne w porównywaniu swoich odczuć, że ta sama historia może mieć dla każdego z nas inny wydźwięk.

    A co stosunku wydawnictw do opinii. Pamiętam jak kiedyś oceniłam powieść mocno krytycznie i była to moja pierwsza współpraca z tą oficyną. Przyjęli to zupełnie normalnie i zaproponowali coś w innym klimacie. Rozumiem, że wydawnictwo nie będzie się wszędzie chwaliło negatywną opinią, ale powinno umieć podejść do niej z klasą. Dziwiło mnie jak kiedyś spotkałam się z informacją, że niektórzy przed napisaniem negatywnej opinii uprzedzają o tym wydawnictwo i jeśli ono o to poprosi, to całkiem rezygnują z opisywania danej książki. Nie przyszłoby mi do głowy, żeby tak robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre argumenty są na wagę złota! Nie lubię ogólnikowych opinii, z których nie wynika, co jest dobre, a co kiepskie. Ba, cenię, kiedy ktoś pomimo ogólnej negatywnej oceny, dostrzeże jednak coś pozytywnego. :)
      Szkoda, że nie każde wydawnictwo podchodzi z taką klasą. Na całe szczęście te, z którymi współpracuję, tę klasę mają. :D

      Usuń

Copyright © Satukirja , Blogger