Znów przeleciały nam dwa miesiące, a ja nie mogę w to uwierzyć. Patrząc na moją krzywą czytelniczą, można było wnioskować, że te dwa miesiące będą dla mnie rewelacyjne pod kątem czytelniczym. Nic bardziej mylnego. Jeszcze jakiś czas temu, kiedy źle się czułam, czytała na potęgę. Teraz się to zmieniło - od jakiegoś czasu walczę ze zdrowiem, a kiedy źle się czuję, książka jest ostatnią rzeczą, o której myślę.
Nie jest jednak tak, że przed te 2 miesiące nie zaszczyciłam wzrokiem nawet okładki. W maju udało mi się przeczytać 2 książki, które nie były zbyt obszerne i łącznie dały 539 stron. Na pierwszy ogień poszła "Moja irlandzka piosenka", która okazała się dla mnie całkowitą katastrofą nie tylko bez brak dobrego irlandzkiego klimatu i głupkowatą akcję (inaczej nie mogę tego nazwać), ale też przez beznadziejnych bohaterów i kiepski warsztat pisarski. Odbiłam to sobie książką, którą miałam na uwadze od czasów matury (czyli dawno temu, za pięcioletnimi studiami...). "Rafał Wojaczek, który był" zdecydowanie podbił średnią opinię o moim czytelniczym maju.
W czerwcu ponownie przeczytałam 2 książki, ale zdecydowanie grubsze - dały one 1110 stron. Robiłam tysiąc podejść do "Wybrańców". Niestety, Steve Sem-Sandberg bardzo mnie rozczarował. Temat lektury jest ciężki, owszem, ale wykonanie jest jeszcze cięższe. Historia zaczęła się rozkręcać dopiero pod sam koniec, a nuda to ostatnie słowo, które powinno stać obok tak dramatycznego zagadnienia. Rzutem na taśmę zdołałam przeczytać jeszcze przedpremierowo nowość na polskim rynku wydawniczym - "W samym sercu morza". Opinię o niej możecie przeczytać tutaj.
Jak minęły Wasze ostatnie tygodnie - siedząc w domu spędzaliście czas z książkami? Czy Wasze życie wróciło już do normy?
Ja cały czas spędzam z książkami. Powoli wraca wszystko do normy. Oby lipiec był dla Ciebie udany pod względem czytelniczym.
OdpowiedzUsuńNiestety - bardzo powoli. :/
UsuńZatem życzę Ci, żeby lipiec przyniósł Ci więcej czytelniczych wrażeń:)
OdpowiedzUsuńI tak było :D
UsuńTrzymam kciuki za satysfakcjonujący czytelniczy lipiec. 😊
OdpowiedzUsuńChyba dobrze trzymałaś kciuki :D
UsuńKażda choroba rządzi się swoimi prawami. Ja od dłuższego czasu dość poważnie choruję i w pierwszych miesiącach choroby nie czytałam właściwie wcale. Za to później na potęgę. Życzę zdrówka przede wszystkim. :)
OdpowiedzUsuńTobie także życzę zdrowia! I na gorsze chwile choroby życzę duuuuużo dobrych lektur :*
UsuńDwie książki to sporo jak na osobę zapracowaną. :) osobiście czytam tak 4 miesięcznie, 1 na tydzień, czytana tylko do snu. Zdarza mi się jednak przeczytać i 4 w jednym tygodniu.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę regularności! Mnie także marzy się czytanie jednej książki na miesiąc. W praktyce jest różnie. Jednego miesiąca nic, drugiego osiem... :D
Usuń