8/07/2019

8/07/2019

Miska Rantanen "Kalsarikänni. Sztuka relaksu po fińsku"

Kalsarikänni jest sztuką obecności i perfekcyjnego wypoczynku. Pozwala ukręcić łeb frustracji i napięciu, które narastają przy pracy zawodowej. Metoda opiera się na finezyjnym połączeniu produktu procesu fermentacji - alkoholu - wybiórczej otwartości na towarzystwo i wolnego od wszelkich norm ubioru. 

Kiedy zaczynam temat Finlandii w nowym towarzystwie, moi współrozmówcy sądzą, że mam na myśli wódkę i czują się zawiedzeni. Jednak ich rozczarowanie szybko pryska, kiedy okazuję się, że Finlandia jako kraj także jest fascynująca. Teraz mam kolejną kartę przetargową, jaką jest kalsarikänni, czyli fiński sposób na relaks. 

Znacie to uczucie, kiedy od rana dzień zapowiada się koszmarnie? Wszelakie części garderoby w praniu, poplamiona kawą koszula, brak czasu na śniadanie, spóźnienie do pracy... No i praca. Tutaj zaczyna się piekło. Domyślam się, że temat jest Wam doskonale znany. Potem nadchodzi ten cudowny moment, kiedy w końcu można pobyć w pojedynkę, ściągnąć niewygodne ciuchy i... napić się zimnego piwka/winka/wódeczki/whisky. Od koloru, do wyboru. Na tym właśnie polega fińska sztuka relaksu.

Kalsarikänni to nic innego jak "picie w gaciach". Za nic nie podoba mi się przytoczone z książki tłumaczenie - zdecydowanie lepiej brzmi päntsdrunk. Domowe bieliźniane picie. Picie w podomce. Jak zwał, tak zwał - istota tego rytuału pozostaje bez zmian.

O co w tym wszystkim chodzi? Chodzi o to, aby się odprężyć, w czym alkohol zdecydowanie pomaga. Nie trzeba się stroić na wyjście na imprezę, ani też zabawiać rozmową znajomych. Ot, pozbycie się tego, co niewygodne i odcięcie się myślami od wszystkiego, co nieprzyjemne. U mnie sprawdza się kieliszek wina, borówki, muzyka i książka w łóżku - względnie film. U innych zestaw to piwo, serial i pizza. Dla każdego coś dobrego.

Czy można nazwać to sztuką? Oczywiście. W kalsarikänni nie chodzi o to, żeby się upić, a następnego dnia z zażenowaniem na twarzy patrzeć na swoich znajomych, którym napisało się o kilka słów za dużo. Kalsarikänni to nie jest nałogowe picie, tylko balans między formalną i prywatną częścią życia. Jeśli mamy ochotę codziennie na taką dawkę relaksu, coś z naszym życiem jest nie tak i powinniśmy mu się przyjrzeć - na trzeźwo, bez dwóch zdań.

Książka "Kalsarikänni. Sztuka relaksu po fińsku" podaje na tacy gotowy plan na wieczorny chill oraz zawiera praktyczne wskazówki, które pozwolą osiągnąć nam szybko osiągnąć stan błogości. Ale to nie wszystko. Autor przemycił kilka ciekawych informacji o Finlandii, dzięki czemu książka ma wartość dodaną. Wszystko to urozmaicone jest charakterystycznymi grafikami, które zachwycą minimalistycznych estetów oraz fanów ładnych wydań.

Jedyny minus, jaki mogłabym znaleźć to tłumaczenie. Książkę czytałam także w języku angielskim i wywarła na mnie większe wrażenie. Jak dla mnie miała większy sens, była lżejsza i zdecydowanie zabawniejsza. Kwestia wyczucia humoru.

"Kalsarikänni. Sztuka relaksu po fińsku" to pozycja, która pretenduje do miana mojej książki roku. Polecam osobom, które interesują się krajami nordyckimi, jednak nie tylko. Każdy może w tej lekturze odnaleźć coś dla siebie.

Wydawnictwo: Sensus
Data wydania: 17.07.2019
Liczba stron: 184
Przeczytane: 25.07.2018
Ocena: 9/10

18 komentarzy:

  1. Myślę, ze jeśli sięgnę po tę książkę, to w wersji angielskiej.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Finowie najwidoczniej mają lepszą głowę ode mnie, bo wszystkie moje próby takiego relaksu (robiłam testy nawet nie wiedząc, jak się to nazywa) kończyły się lekkim wstawieniem, smutkiem i bolącą głową.
    Chyba jestem skazana na wypoczynek czynny, nad czym ubolewam, ale po pracowaniu w domu albo na uczelni na siedząco przed komputerem nie sprzyja relaksowi na siedząco przed komputerem.
    Myślę, że dokonam syntezy i zacznę chodzić na imprezy w podomce (och, chwila, w zasadzie już to robię...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktywny wypoczynek też jest bardzo dobry, ja właśnie do niego nie potrafię się zmusić. A Finowie łączą siedzenie, picie alkoholu, spacery i spędzanie czasu na świeżym powietrzu, w otoczeniu natury - przepis znajduje się w książce. :)
      Btw, imprezy w podomce muszą być świetne :)

      Usuń
  3. Nie wiedziałam, że Finowie mają takie rytuały ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sztuka relaksu po polsku sie nie sprawdza, wypróbuje po fińsku :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie brzmi rewelacyjnie! Muszę ją sprawdzić, może nauczę się efektywnie relaksować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba najbardziej efektywny wypoczynek to ten, który sami sobie stworzymy. :)

      Usuń
  6. Kurcze, jaka ciekawa książka, chyba kupię chłopakowi w prezencie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa pozycja, jak będę mieć okazję to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Satukirja , Blogger