"Moda na Skandynawię trwa w najlepsze", możemy przeczytać na okładce. Tak, dlatego zbierzmy wszystko, co modne i północne w jedną książkę. Marketing pełną gębą. Tandetna moda, bazująca na innej kulturze, a mająca z nią niewiele wspólnego. To jak kupienie sobie "góralskiej" chusty i chodzenie w niej na co dzień w swoim naturalnym, nie-góralskim środowisku (oczywiście, uznając się za góralkę po tych dwóch dniach spędzonych na południu). Tak właśnie się czułam, czytając tę książkę. Jak idiotka, która dała się złapać komuś, kto dzięki modzie na odmienną kulturę próbuje zarobić i nie widzi, że ową kulturę niszczy.
Jak Wam się wydaje, co powinna wiedzieć autorka takiej książki? Według mnie, zasadniczą rzeczą jest wiedza o krajach skandynawskich. Tak, to fundamentalne - które kraje należą do Skandynawii. A jakiej wiedzy autorka nie miała? Właśnie takiej. Upchnęła wszystko, co może choć odrobinę kojarzyć się z północą pod Skandynawię.
Wiecie dlaczego? Wyjaśnienie jest proste. Kraje nordyckie nic nikomu nie mówią. Przez modę ludzie kojarzą już nazwę "Skandynawia", ładując do jednego wora wszystko, co leży na północy. Przykre, prawda? To jak mówienie, że Rosja leży wyłącznie w Europie. Niewiedza jest jednym, ale taka marketingowa premedytacja jest żenująca. Niestety, nie jest to jedyny taki przypadek mi znany. Jak część z Was wie, pracuję w biurze podróży, a co za tym idzie, często jeżdżę na szkolenia z prezentacji nowej oferty. Ot, wychodzi nowy katalog, trzeba jechać. Jestem więc na prezentacji jednego z największych organizatorów turystycznych w Polsce. Uwielbiam ich, ale jedno mnie drażni - zawsze ładują do Skandynawii kraje, które nie są Skandynawią. Kiedy zapytałam o to osobę odpowiedzialną za ten dział, usłyszałam bolesną prawdę - "tak, wiemy, wiemy, ale inaczej tego nie sprzedamy". Co tam, promujmy totalną bzdurę i szerzmy niewiedzę. Ważne, żeby zarobić.
Ładne wydanie nie ukoi moich nerwów. Książka wygląda przepięknie, ale nie mam ochoty jej nawet wertować. To nigdy nie powinno powstać - a przynajmniej nie pod szyldem Skandynawii. Literatura powinna czegoś uczyć, a nie szerzyć nieprawdę. Pod chwytliwą nazwą mogło kryć się sensowne wyjaśnienie, a tutaj są brednie. Tyle w temacie.
Wydawnictwo: Buchmann
Data wydania: 09.11.2016
Liczba stron: 192
Przeczytane: 09.01.2019
Ocena: 1/10
Okładka rzeczywiście przepiękna, ale raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com
Okładka piękna, ilustracje w środku jeszcze piękniejsze.
UsuńA więc również nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńRaczej nic nie stracisz ;)
UsuńCiekawe ale szkoda czasu i pieniędzy
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ;)
UsuńNic mnie tak nie denerwuje jak wciskanie innym ściemy, żeby tylko zarobić pieniążki ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo ksiażka wydawała się warta uwagi, a z Twojej recenzji wynika, że najlepiej omijać ją szerokim łukiem. W takim razie podziękuję za nią.
Pozdrawiam cieplutko :)
Niestety - to nie pierwszy i nie ostatni taki przykład :/
Usuńtego jeszcze nie było :D
OdpowiedzUsuńOj, odpuszczę sobie. Nie wiem jak można szerzyć taką niewiedzę.
OdpowiedzUsuńJak widać, niestety, można.
UsuńPrzyznam się, że nijak nie rozumiem waszej niechęci. Cała recenzja sprowadza się do wytknięcia błędu geograficznego w tytule i tyle. Nic o samej książce i jej treści a pochlebczynie już piszą na wyścigi "ja nie przeczytam".
OdpowiedzUsuńA co do Skandynawii. Faktycznie pojecie geograficznie, odnosi się do krajów na Półwyspie Skandynawskim. Jednak można to jeszcze rozpatrywać etnograficznie, wtedy do Szwecji i Norwegii dołączamy Danię i Islandię. Kulturowo, wtedy jak najbardziej Finlandię. Książka tyczy się kwestii kulturowych, więc szeroko rozumiana Skandynawia jest jak najbardziej na miejscu.