To Zośka, że nie jest najgorzej.
Nie jest najgorzej, pani Halino,
jak na obecne warunki jest całkiem dobrze,
pomijając skutki uboczne odstawienia,
a są one takie,
że się tak jakby spóźniam na rzeczywistość.
Gdyński Pekin - byt, który dla ludzi z zewnątrz wydaje się być końcem świata. Patrzymy na zdjęcia tej części miasta i zadajemy sobie pytanie, jak to może istnieć. Jeśli już akceptujemy ten obrazek, kojarzymy go momentalnie z bardzo ubogą wsią, a nie z "bardzo atrakcyjnym gruntem w Gdyni". Mówimy, że to nie powinno istnieć, także ze względu na bezpieczeństwo i zdrowie ludzi. Ludzie - nie widzimy ich tak naprawdę. Przecież to miejsce jest ich domem, ich życiem - miejscem, którego mogą nie chcieć opuszczać, nawet na poczet obiektywnie lepszego zamiennika.
Chłop kłopot, ale bez chłopa też ciężko.
Wszystko, co żywe, robi bałagan.
Kot też się kłaczy.
Nie jest najgorzej, pani Halino,
jak na obecne warunki jest całkiem dobrze,
pomijając skutki uboczne odstawienia,
a są one takie,
że się tak jakby spóźniam na rzeczywistość.
Gdyński Pekin - byt, który dla ludzi z zewnątrz wydaje się być końcem świata. Patrzymy na zdjęcia tej części miasta i zadajemy sobie pytanie, jak to może istnieć. Jeśli już akceptujemy ten obrazek, kojarzymy go momentalnie z bardzo ubogą wsią, a nie z "bardzo atrakcyjnym gruntem w Gdyni". Mówimy, że to nie powinno istnieć, także ze względu na bezpieczeństwo i zdrowie ludzi. Ludzie - nie widzimy ich tak naprawdę. Przecież to miejsce jest ich domem, ich życiem - miejscem, którego mogą nie chcieć opuszczać, nawet na poczet obiektywnie lepszego zamiennika.
Chłop kłopot, ale bez chłopa też ciężko.
Wszystko, co żywe, robi bałagan.
Kot też się kłaczy.
"Potop" to poemat o życiu ludzi, mieszkających w Pekinie oraz o zbliżającym się końcu świata. Są trzy, które Widzą oraz jedna, która Opowiada. Przepowiadają koniec, widząc zmiany zachodzące w dzisiejszym świecie. Obserwują rzeczywistość oraz słuchają swojego otoczenia. Znaki mówią same za siebie. Zosia ma depresję, Pekin ma zostać zburzony, kot zaklinował się w oknie. To pewne - idzie potop, koniec świata jest bliski.
To Zośka powiedziała, że może by i piła,
może by i w alkoholizm wpadła,
gdyby nie to, że nie ma na to ani siły, ani czasu.
To Zośka powiedziała, że może by i piła,
może by i w alkoholizm wpadła,
gdyby nie to, że nie ma na to ani siły, ani czasu.
"Innego końca świata nie będzie", jak to w "Piosence o końcu świata" napisał Czesław Miłosz. Koniec świata dla każdego jest inny, dla bohaterów "Potopu" także. Chyba właśnie dlatego książka budzi tak dziwne uczucia... Wszystko się rozmywa, a kiedy z tej mgły wyłania się jakiś kształt, nagle znów tracimy ostrość widzenia. Kręcimy się wokół... No właśnie. Wokół czego? Czegoś, co zakrada się cicho i niepostrzeżenie, co niesie olbrzymie niebezpieczeństwo. Czegoś, co sprawia, że nie mamy pojęcia, o czym jest ta książka. Za chwilę z kolei autorka celnie strzela jakąś myślą - najbardziej ujęła mnie tymi odnośnie chorób psychicznych i kondycji umysłowej. Tak już mam, że zwracam uwagę na takie kwestie. Zazwyczaj mnie one mocno rozczarowują, a tutaj oczarowują.
Ludzie samotni nie powinni być ze szczęścia wykluczeni.
To i prawda.
W dzisiejszych czasach samotność jest pierwsza choroba ludzka.
Ludzie samotni nie powinni być ze szczęścia wykluczeni.
To i prawda.
W dzisiejszych czasach samotność jest pierwsza choroba ludzka.
Styl autorki jest banalnie prosty, a zarazem niezwykle chaotyczny. Sądziłam, że przez tę książkę przebrnę w jeden, góra dwa dni. Ot, poemat. Zawiera przecież dużo mniej słów od powieści. Tymczasem treść okazała się być tak wymagająca, że do książki zbliżałam się jak do jeża. Nie mogłam się skupić, traciłam wątek, frustrowałam się, słowa po prostu mi uciekały. Być może podeszłam do tego z nieodpowiednim nastawieniem, ale charakter książki nie każdemu podejdzie do gustu.
Niewątpliwym plusem jest jednak przedstawienie mieszkańców Pekinu jako zwykłych ludzi z bagażem życiowym i emocjonalnym. Salcia Hałas barwnie przedstawia to miejsce, oddając jego charakter. Uczuciowość utworu ukryta jest powierzchnią życia codziennego, a to skradło moje serce - podobnie jak przepiękne wydanie z prostymi ilustracjami.
Słuszną miała rację babka Szwajcerowa, która mówi,
że rzeczy są złożone z przeciwnych właściwości.
Słuszną miała rację babka Szwajcerowa, która mówi,
że rzeczy są złożone z przeciwnych właściwości.
"Potop" to pozycja specyficzna. Albo się ją kupuje, albo nie. Rodzi sprzeczne uczucia. Nawet kilka dni po lekturze nie potrafię zebrać myśli i ocenić jednoznacznie tej książki. Być może nie jestem w stanie jej docenić. To chyba właśnie najlepsze podsumowanie dla "Potopu".
Ale Lońka, że nie i nie.
Nie da się, mówi, przepowiedzieć przyszłości,
można tylko trochę zajrzeć pod podszewkę.
Przyszłość to nitki na wietrze, które mogą się różnie przepleść.
Ale Lońka, że nie i nie.
Nie da się, mówi, przepowiedzieć przyszłości,
można tylko trochę zajrzeć pod podszewkę.
Przyszłość to nitki na wietrze, które mogą się różnie przepleść.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 27.02.2019
Liczba stron: 220
Przeczytane: 02.03.2019
Ocena: 5/10
Hmm, widzę, że ta pozycja wzbudza ambiwalentne uczucia. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńJest dość... specyficzna ;)
UsuńPiękna okładka, ale książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com
Książka jest skierowana do bardzo konkretnego odbiorcy. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Usuń