Podobnie jak natychmiast po zobaczeniu musiałam mieć książkę "Dublin. Miasto nieodkryte". Moją uwagę zwróciło przede wszystkim ostatnie słowo tytułu. Nieodkryte. Tak, to zdecydowanie coś dla mnie. Podczas wizyty w Dublinie kręciłam się po mniej lub bardziej turystycznych miejscach, ale, prawdę mówiąc, do najbardziej oklepanych miejsc raczej nie zajrzałam (pomijając te, które naprawdę chciałam odwiedzić). Zdecydowanie lubię schodzić ze szlaku i wybierać bardziej urokliwe miejsca, w których jest mniej turystów.
Spodziewałam się więc po tej książce czegoś zaskakującego. Tym bardziej, że autor - Karl Whitney związany jest w Dublinem od zawsze. Wydawać by się mogło, że ktoś taki pokaże nam miejsca, które mało kto zna. Niestety - tak się tylko mogło wydawać.
Owszem, książka zawiera kilka informacji, które mnie zaskoczyły, jednak nie było ich zbyt wiele. Tematyka też jest uboga, a niektóre rozdziały są niemalże o tym samym. Co więc mamy w tej pozycji? Ścieki, rzeki, James Joyce, przedmieścia, deweloperzy i opuszczone osiedla. Tak, to wszystko - jest naprawdę ubogo.
Jak to możliwe, że na ponad dwustu stronach zmieszczono tak niewiele? Cóż, kiedy połowę miejsca zabierają liczne informacje o autorze, trudno upchnąć w książce niewiele więcej. W lekturze o mieście dowiedziałam się o przejażdżce rowerowej autora, przeprowadzkach, jego rodzinie, historii edukacji, jakimi autobusami jeździ, co wypił... Naprawdę? Kiepsko.
Mam wrażenie, że nie poczułam w ogóle klimatu Dublina. Po przebrnięciu przez wstęp popadłam w melancholię ze względu na znajome nazwy miejsc, z którymi tak emocjonalnie się związałam. Gdyby nie to, zapewne w ogóle nie poczułabym nic podczas tej lektury.
Jeśli ktoś planuje wycieczkę do Irlandii lub uwielbia książki o tym kraju, może spokojnie odpuścić sobie tę lekturę. Co prawda zaznaczyłam tam całkiem sporo miejsc, które planuję jeszcze odwiedzić, ale więcej można dowiedzieć się nawet z przewodnika. Założę się, że tam nawet te miejsca zostały lepiej przedstawione.
Wydawnictwo: Magnum
Data wydania: 2014
Liczba stron: 216
Przeczytane: 12.09.2018
Ocena: 3/10
Szkoda, bo potencjał był.
OdpowiedzUsuńNiewykorzystany potencjał Dublina, niestety...
UsuńSą gorsze i lepsze książki, ale uszki w górę - teraz na pewno czytasz coś lepszego!
OdpowiedzUsuńOd tego czasu zdążyłam przeczytać już kilka bardziej wartościowych książek ;)
UsuńHmm, chcialabym kiedyś odwiedzić to miasto, ale może rzeczywiście informacji poszukam gdzieś indziej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDla mnie największą inspiracją jest chyba Instagram. Widzę piękne zdjęcia z okolic Dublina, a później szukam o tych miejscach informacji ;)
UsuńKurde, ja mam tak samo. Dwa lata temu byłam we Włoszech i tęsknię całym serduchem <3
OdpowiedzUsuńOsobiście byłam nad jeziorem Como, więc jeżeli będziesz miała okazję, to leć tam <3
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
SUPER BLOG
UsuńWłochy odhaczyłam w tym roku i jestem mocno rozczarowana. Como nie zaliczyłam, więc może kiedys :)
Usuń:)
Usuń