9/10/2018

9/10/2018

Meg Wolitzer "Żona"

Każdy potrzebuje żony, nawet ż o n a potrzebuje żony. Żony opiekują się swoją trzódką, krążą nad nią, dozorują nieustannie. Ich uszyto nader wrażliwe instrumenty, czujne satelity, wyłapujące najdrobniejszą rysę niezadowolenia. Żony podają talerz zupy, podajemy spinacz, podajemy siebie i nasze ciepłe, uległe ciała. Doskonale wiemy co powiedzieć mężom, którzy z jakiegoś powodu mają niespodziewane problemy z sobą lub kimś innym. 

Czy zastanawialiście się kiedyś, jaki wpływ na karierę znanych mężczyzn miały ich żony? Dawno temu doszłam do wniosku, że siłą mężczyzny jest jego życiowa partnerka - spróbujcie wyobrazić sobie, że jesteście jakimś cenionym i znanym mężczyzną, a wtedy zrozumiecie siłę jego kobiety. Z pozoru to mężczyźni rządzili (rządzą) światem, ale kto tak naprawdę sprawował (sprawuje) pieczę nad nimi? Obraz sytuacji został świetnie pokazany w książce "Żony" Meg Wolitzer.

Mężczyznom, którzy posiadają wiele, trzeba mówić wiele, by mogli trwać. 

Joseph Castleman zdobył właśnie Helsińską Nagrodę Literacką, którą odbierze z wierną żoną przy boku. Któż inny mógłby mu towarzyszyć w momencie, w którym jego wysiłek i dorobek literacki zostaną docenione po tylu latach pracy? Nie jest to co prawda Nobel, ale ta nagroda również jest prestiżowa i łechta jego twórcze ego. Wyróżnienie to ma też inny wpływ na jego życie - jego żona decyduje się odejść. Po wielu latach małżeństwa, Joan ma po prostu dość. Poświęciła wszystko, aby przyczynić się do sukcesu męża, przez ten czas pozostając w jego cieniu. Ale oprócz żony, jest też człowiekiem i właśnie teraz chce być w końcu człowiekiem, nie tylko żoną.

M ą d r y: nienawidziłam tego słowa, tyle razy nadużywanego, sugerującego, że smętni i stęsknieni za czymś ludzie, którym coś się udało w życiu, posiadają tajemny dostęp do wyższej prawdy. 

Prawdę mówiąc, książka mocno wbiła mnie w fotel. Przez ponad połowę wynudziłam się okropnie, ale dopiero pod koniec zrozumiałam sens wszystkich, z pozoru niepotrzebnych słów. Byłam zdziwiona, że na podstawie tej książki nakręcono film, ponieważ wydawało mi się, że film musi być o niczym. Akcja jest naprawdę minimalna pod względem czasu, ponieważ obejmuje raptem kilka dni, a większą część książki zajmują liczne i obszerne retrospekcje, które nabierają znaczenia dopiero pod koniec lektury. Dlatego też warto dobrnąć do połowy (bo dopiero wtedy zaczyna robić się naprawdę ciekawie), a książkę odkłada się na półkę z głośnym westchnieniem, żeby przez kolejne minuty, a nawet godziny snuć refleksje i przywoływać w głowie najróżniejsze przykłady z historii.

Mówisz, że to tylko na jakiś czas, ale  c a ł e  ż y c i e  jest na jakiś czas. 

Jaka jest ta pozycja? Przede wszystkim prosta. Trudno docenić ją podczas czytania, autorka zyskuje dopiero po ostatniej stronie. Poprzez Joan głośno mówi to, czego kobiety bały się mówić, a czasami nawet i dzisiaj boją się wspomnieć. Poprzez prostotę języka świetnie pokazała ówczesne życie rodzinne i społeczeństwo, malując żywe sceny w głowie czytelnika. Meg Wolitzer poruszyła ważne tematy i drażliwe kwestie, powoli zakradając się do nawet najbardziej gwałtownego czytelnika - dopiero później wprost mówi to, co chce powiedzieć.

Ponieważ jest pani w tym dobra i ponieważ ma pani coś do powiedzenia. Wielu pisarzy ma albo jedno, albo drugie, ale rzadko który i jedno, i drugie. 

Rozczarowujące może być samo zakończenie, ostatnie słowa w książce, choć historia tak naprawdę nie ma końca - autorka pozostawia wolną rękę czytelnikowi, który może dopisać dalsze losy głównej bohaterki z poziomu własnych przekonań. Tak więc jest to neutralny minus. Znacząca dla mnie była zupełnie inna kwestia - zaliczanie Finlandii do Skandynawii. Chyba nie muszę mówić, że wściekłam się ogromnie, kiedy autorka - laureatka prestiżowej nagrody literackiej, zaklasyfikowała Finlandię jako kraj skandynawski?

Wiedziałam, czego chcę, ale wstydziłam się chcieć. 

Z kolei gdybym miała powiedzieć, co w książce podobało mi się najbardziej - był to ożywczy element zaskoczenia, którego nie mogę w żaden sposób zarysować, aby nie zepsuć zabawy zainteresowanym "Żoną". Lekturę trzeba po prostu przeczytać, aby dowiedzieć się, dlaczego jest tak rewelacyjna. Ba, sądzę, że nadaje się dla każdego - widzę siebie z tą książką w przeszłym już okresie licealnym i czytam ją teraz - w okresie studiów, a mogę śmiało powiedzieć, że widzę z nią siebie w przyszłości. Jedno jest jednak pewne - jest do lektura dla dojrzałego człowieka. Młodym ludziom, ciekawym świata, zainteresowanym szeroko pojętą kulturą i otwartym na odmienne punkty widzenia, książka ta również może przypaść do gustu. 

Człowiek potrzebuje czegoś więcej, czegoś, czego może się uchwycić i co sprawi, że podniesie się lekki i silny. 

Swój egzemplarz odkładam na półkę z przeczytanymi książkami, choć często będę ją wartować w poszukiwaniu cennych cytatów - zaznaczyłam ich naprawdę sporo. Z chęcią też obejrzę ekranizację, bowiem jestem ciekawa struktury filmu, który ma tyle pozytywnych recenzji. 

Może na tym polega bycie pisarzem: widzieć z zamkniętymi oczami?

Wydawnictwo: W.A.B
Data wydania: 5.09.2018 (2005)
Liczba stron: 256
Przeczytane: 9.09.2018
Ocena: 7/10


20 komentarzy:

  1. Ale mnie zachęciłaś! Szczególnie że widzę, że niezbyt długa, może się uda wchłonąć ją w jakiś weekend, pamiętając, że trzeba dotrzeć do połowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebrniesz do połowy, a później przeczytasz w kilka chwil - tak więc na weekend idealna ;)

      Usuń
  2. Czuję się zaintrygowana :) Jak tylko będę miała możliwość z przyjemnością sięgnę po te książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że możliwość nadarzy się stosunkowo szybko :)

      Usuń
  3. Ciekawa pozycja! I świetna recenzja! :) Zapisuje tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna propozycja! Co prawda już przeczytałam jakiś czas temu, ale chciałam zobaczyć czy mamy podobną opinię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko ja uważam, że to świetna książka - już jesteśmy dwie ;)

      Usuń
  5. Czytając początek opisu, który dałaś, miałam wrażenie, że jest to książka związana z filmem o tym samym tytule z główną rolą Glenn Close. Jednak czym dalej to okazuje się, ze trochę je różni. Mimo wszystko zapisuje tytuł to przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomniany przez Ciebie film to ekranizacja tej książki... Tylko mocno zmieniona, jak już zdążyłam się zorientować po samym opisie. Niestety :c

      Usuń
  6. O to będzie dobra książka na jesień

    OdpowiedzUsuń
  7. Super książka :D w sam raz do czytania pod kordełką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie, choć ja czytałam ją w jeszcze letnich okolicznościach :D

      Usuń
  8. Super książka, czytam ją już 3 raz :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie się zapowiada, chyba wyląduje w mojej biblioteczce :P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Satukirja , Blogger