Pamiętacie, jaka byłam zadowolona z majowego wyniku czytelniczego? Udało mi się sporo przeczytać, chociaż miałam dużo zajęć. Przewidywałam już wtedy, że w czerwcu tego wyniku nie uda mi się utrzymać... Niestety, miałam rację. Wszystko okazało się być do zrobienia na wczoraj, a całe planowanie nauki mogło pójść na spacer. Życie zrobiło swoje, wynikło sporo losowych sytuacji, co odbiło się na ilości czasu przeznaczonego na jakiekolwiek hobby.
W czerwcu udało mi się w pełni przeczytać 2 książki i 1 czasopismo, co łącznie dało mi ponad 702 strony. Długo czytałam cudowną książkę o Turcji, co wynikało z braku czasu, bo kiedy już do niej zasiadłam, wszystko szło gładko i przyjemnie. "Merbaha" była po prostu niesamowicie plastyczna i wciągająca. W międzyczasie pojawił się najnowszy numer "Traveler", a miesiąc zakończyłam przewodnikiem po polskich domach gościnnych - "Odetchnij od miasta", który z jednej strony pozytywnie mnie zaskoczył, a z drugiej odrobinę rozczarował.
Na blogu pojawiły się 2 posty - podsumowanie maja oraz kilka włoskich widokówek (tutaj), a także recenzja książki "Odpuść sobie i żyj" (tutaj). Jakimś cudem napisałam recenzję jednej z przeczytanych w maju pozycji, ale nie zdołałam jej nawet przeczytać i sprawdzić, nie mówiąc już o zdjęciach do wpisu. Za to w końcu usiadłam i zabrałam się za serial "Wikingowie", do czego ostatecznie motywuje mnie Michał. Filmów, jak się można spodziewać, w maju nie było w ogóle, jeśli nie liczyć krótkich pierwszych filmów w historii kina, które oglądaliśmy na przedostatnich zajęciach w tym roku akademickim.
Tym razem powód mojej nieobecności był dość wyjątkowy. Nie, nie tylko egzaminy. W końcu pojechałam na konferencję naukową - dokładnie na Ogólnopolską Konferencję Psychologii Rozwojowej w Kamieniu Śląskim pod Opolem. Sprawa była tym bardziej wyjątkowa, że znalazłam się tam jako czynny uczestnik. Stres był, ale satysfakcja jeszcze większa.
A Wam ile udało się przeczytać w czerwcu? Jesteście zadowoleni z wyniku oraz usatysfakcjonowani z jakości lektur?
Gratuluję wyniku!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę udziału w takiej konferencji!
Dziękuję! I nie ma czego zazdrościć - trzeba brać wszystko w swoje ręce i też jechać.
UsuńMi też uczelnia przeszkadzała w czytaniu... Ale w sposób przekorny, to jest zmuszając do czytania takiej ilości książek, że mam dość. A jeszcze w pracy też głównie czytam, więc czerwiec był szalony - czytałam wszystko od książek dla dzieci, przez kiepski kryminał po wiersze młodopolskie i prawdziwe zatrzęsienie noweli pozytywistycznych. Ale książki takiej "dla siebie", którą bym czytała z wewnętrznej potrzeby i z rozmysłem nie miałam ani jednej.
OdpowiedzUsuńOh, to też fakt. Mi czasami teksty naukowe tak wyżrą oczy, że aż modle się o jakiś film, byle nie książka... Ale i tak zazdroszczę różnorodności czerwca, choć książka tylko dla siebie byłaby prawdziwą wisienką na torcie.
UsuńMyślałam, że latem więcej czasu poświęcę czytaniu. Może na urlopie nadrobię.
OdpowiedzUsuńOby! Ja nawet nie mam perspektywy urlopu :c
UsuńOoo super, ze bylas na tej konferencji :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne doświadczenie :)
Usuń