Rekordy popularności pobił wpis o moich muminkowych przedmiotach, którymi tak uwielbiam się otaczać. Skoro Wy tak bardzo lubicie ten post i tak chętnie go wciąż odwiedzacie, postanowiłam przygotować nowy o takiej samej tematyce. Szczególnie, że od tamtego czasu w moim otoczeniu pojawiło się kilka mniej lub bardziej ciekawych Muminków (dla mnie żaden nie jest mniej ciekawy, tak gwoli wyjaśnienia). Jest tego na tyle sporo, że spokojnie zajmę Wam kilka chwil. Tak więc jakie Muminki zagnieździły się w moim domu od czasu poprzedniego wpisu?
Herbata
Przede wszystkim była to znów herbata, tym razem w odsłonie jesienno - zimowej. Przepiękne zimowe pudełeczko (mam już tyle pomysłów, jakie skarby mogę w nim trzymać) oraz dość "ciężkie" smaki nie przekreślają jej jednak latem. Ja z pewnością sięgnę po jakąś saszetkę podczas chłodniejszego, deszczowego, choć letniego dnia. Co teraz Nordqvist dla nas przygotował?
Otóż sześć czarnych herbat o różnym smaku: Wonders of the world z Tatusiem Muminka (o smaku truflowo - czekoladowym), Cool story z Buką (o smaku pieczonego jabłka), Rosy dreams z Panną Migotką (o smaku wanilii i żurawiny), Longing for adventure z Włóczykijem (ciasteczkowo - śmietankowa), It's play time! z Muminkiem (o smaku bergamotki i pomarańczy) oraz Magic Storm z Hatifnatami (o smaku wanilii i gruszki). Jako że nie lubię herbaty z mlekiem, najbardziej obawiałam się tej z Włóczykijem... Tymczasem była to jedna z moich ulubionych herbat. Wszystkie pachniały cudownie, ale ta była w tym mistrzowska. Zaraz po niej moją ulubioną była ta z Muminkiem - tyle, że była bardziej ostra i wyrazista. Trufla była również bardzo smaczna, podobnie jak żurawina. Pieczone jabłko też dobrze wspominam, choć jako tako pieczone owoce mnie odrzucają. Jedyne, co mnie zawiodło, to Hatifnatowie z gruszką i wanilią. Ani trochę nie czułam tam tego smaku - nawet w zapachu nie odznaczała się niczym szczególnym. Ale pięć przepysznych herbat i cudowne pudełko może wybaczyć jedną mniej ciekawą herbatkę. Zestaw 36 saszetek można kupić w sklepie Stół z powyłamywanymi nogami.
Kalendarz
Rok temu sprawiłam sobie przepiękny kalendarz, który pokazywałam Wam w poprzednim muminkowym poście. W tym roku nie mogło być inaczej, choć tym razem sama wybrałam rysunek na okładkę. Zgłosiłam się ponownie do pani Pauliny, która prowadzi Pracownię Artystyczną Kredka (gorąco zachęcam do zerknięcia na stronę i podziwiania przepięknych prac pani Pauliny - szczególnie zainteresować może ona osoby planujące ślub, choć oczywiście nie tylko). Jeśli więc macie jakiś pomysł na własny projekt, gorąco polecam tę pracownię. U mnie nie mogło być inaczej, pani Paulina wręcz przerosła moje oczekiwania. Kalendarz jest przepiękny, ręcznie malowany i praktyczny - na gumce, aby nic mi z niego nie uciekło. Choć nie wiem, czy cokolwiek chciałoby uciec od takiego perfekcyjnego Włóczykija! Rok temu na pewno nic nie zginęło. Tak jak poprzednio - format spory, kalendarz dzienny, czyli dokładnie to, czego potrzebuję. Przy okazji pochwalę się, że przy zamówieniu otrzymałam też przepiękną zakładkę do książki z bardzo fińskim motywem (pokażę ją w innym poście, który mam w planach pod koniec marca) oraz magnes w kształcie zielonego serduszka.
Foremki do wykrawania ciastek
Kiedy tylko zobaczyłam te foremki, byłam wniebowzięta. Odkąd w moim domu pojawił się nowy piekarnik, żadne babeczki nie chcą mi wyjść. Naprawdę - różne przepisy, różne sposoby pieczenia - wszystko na nic. Przerzuciłam się więc na ciastka, które wychodzą rewelacyjne. Nie mogło w takim razie zabraknąć muminkowych foremek z oficjalnego sklepu Muminkowego, a sprowadzonych przez Stół z powyłamywanymi nogami.
Zdecydowałam się na dwie sztuki. Musiał to być Włóczykij i Mi, skoro to moi ulubieni bohaterowie. Dostępne są też inne wzory: Hatifnat, Ryjek, Muminek, Mamusia Muminka i Tatuś Muminka. Pojedynczo, w zestawie, w rozmiarze normalnym i w rozmiarze XL. Moje są w rozmiarze normalnym, ale i tak wydają mi się całkiem spore. Obawiałam się, że delikatne elementy (kok, szyja, buciki) będą ciężkie do wykrojenia. Nic z tego. Foremki są naprawdę ostre. Wystarczy raz wcisnąć je w ciasto, nie trzeba ich super mocno dociskać i poruszać nimi na boki, aby wykrojony kształt odszedł od ciasta. Dla mnie to prawdziwy atut, bo nienawidzę się siłować w kuchni. Tak więc teraz przy pieczeniu towarzyszą mi ci mali bohaterowie, inne foremki odeszły w zapomnienie.
Kubek
Bardzo Wam się podobał mój ręcznie malowany kubek z małą Mi, ale ja wciąż czułam niedosyt i chciałam mieć w swojej kolekcji ten fińskiej marki Muurla. Dostępne są w wersji z uszkiem lub bez, a także w dwóch pojemnościach - 0,2 i 0,4 litra. Mniejszy wydawał mi się po prostu... maluteńki. Niejednokrotnie oglądałam je w Empiku i miałam wrażenie, że są naprawdę mikroskopijne.
Zamówiłam więc ze sklepu internetowego garneczki.pl ten większy wariant. Emaliowany kubek, według mnie, nie nadaje się na herbatę, ale na czekoladę lub kakao jak najbardziej. No i co? Nie ma szans, żebym wypiła tak dużo! Zazwyczaj robię sobie połowę kubka, ewentualnie 3/4 jego wielkości. Brakuje mi rozmiaru pomiędzy tymi dwoma, ale nie narzekam. Wariant mniejszy faktycznie mógłby we mnie pozostawiać niedosyt słodkości w postaci gorącej czekolady.
Zakładka do książki
W mojej kolekcji nie mogło zabraknąć muminkowej zakładki do książki. Tym razem chciałam mieć wszystkich bohaterów, albo przynajmniej większość z nich, a nie jedynie Włóczykija czy Mi. Zakładka jest firmy Pluto Produkter, w której zakochałam się przy okazji świecznika - karuzeli z małą Mi, ale kupiłam ją także przez Stół z powyłamywanymi nogami.
Zakładka jest metalowa, posiada białą wstążeczkę. Są na niej: Mamusia Muminka, Tatuś Muminka, Muminek, Panna Migotka, Mi oraz Włóczykij. Jedynym mankamentem zakładki jest jej delikatność. Oczywiście w niczym to nie przeszkadza, jeśli spojrzeć na zastosowanie - włożyć do książki, książkę zamknąć i odłożyć gdzieś na bok, może do torebki. Ja właśnie trochę boję się włożyć książkę z tą zakładką do mojej torby. Obawiam się, że zakładka wypadnie, trochę się wysunie i stanie się z nią coś niedobrego. Ale używam jej już kilka miesięcy i nic podobnego się nie wydarzyło. Zaznaczam to jednak, gdyby ktoś chciał sobie takową sprawić, a często zdarzają mu się wypadki z książką w roli głównej - takie wypadki, jak chociażby wkładanie książki do torby tak, że się ona otwiera i wszystko z niej wysypuje, ewentualnie wkłada ją grzbietem w dół, książka się otwiera, a później ktoś szuka kluczy lub telefonu pomiędzy stronicami.
Książki
Przegrałam, jeśli chodzi o poszukiwania książek. Poprzednie tomiki przygód Muminków miałam w starym wydaniu z przepięknymi okładkami - białymi z kolorowymi rysunkami. Walczyłam i szukałam wszędzie tych wydań, ale, niestety, poległam. Nowe wydanie nie jest już takie ładne - nudne, szarawe. W końcu liczy się treść, prawda? Owszem, ale i tak z żalem patrzę na moją kolekcję. Trudno. Z nowej serii mam "Dolinę Muminków w listopadzie" (recenzja tutaj) oraz "Zimę Muminków" (recenzja tutaj). Tę drugą polecam właśnie na ten okres - rzecz najważniejsza w książce dzieje się właśnie na przełomie zimy i wiosny, więc mogłaby Wam umilić oczekiwanie na ciepło.
Tymczasem to wszystko, co dziś mam Wam do pokazania. Mam nadzieję, że za jakiś czas wrócę tutaj z podobnym postem, a znając moje zamiłowanie do Muminków, jest to naprawdę wysoce prawdopodobne. Póki co chciałabym, aby wpis przypadł Wam do gustu tak samo jak poprzedni post. Odnośnik do niego znajduje się tutaj.
Bardzo ciekawe smaki herbat :)
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że zazdroszczę ci tej kolekcji, w szczególności przez te twoje przepiękne zdjęcia. Kalendarz też jest cudowny.
Pozdrawiam!
Słyszałam od Mojego Osobistego Ogarniacza Fińskiego, że w Finlandii herbaty tej firmy są w ogóle przepyszne :)
UsuńDziękuję za pochwałę, jeśli chodzi o zdjęcia. A pochwała za kalendarz powinna powędrować do pani Pauliny :)
O rany, chciałabym mieć taką herbatę ;)
OdpowiedzUsuńPomyślałam tak samo, kiedy ją zobaczyłam :)
UsuńSzczerze mówiąc, nie kupiłabym. Nie przepadam za muminkami, a podejrzewam, że za takie herbaty się po prostu przepłaca, bo marka :) A mnie osobiście widok tych stworków na tyle nie cieszy :D
OdpowiedzUsuńW Polsce - tak. Nie ukrywam. Ale wynika to z czegoś innego niż marka i Muminki. Nordqvist to fińska marka, która produkuje herbaty. Na stronie producenta herbaty z Muminkami są nawet tańsze od tych "normalnych". Ceny herbat? Zwyczajne. Właśnie - zwyczajne jak na Finlandię, gdzie jest euro. Nordqvist nie robi ekspansji na polski rynek, a to oznacza, że sprowadzenie jej kosztuje. Herbatę chciałam zamówić właśnie od producenta - przypominam, herbatę tańszą od zwyczajnej tej firmy - ale wyszło mi drożej od zakupienia z polskiego sklepu.
UsuńWszyyyystko fajneee i wszystko chce mieć... Uwielbiam Muminki!
OdpowiedzUsuńPojedziesz do Finlandii to zdobędziesz! A tak serio - wyślij mi kartkę :>
Usuńkubek świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńUwielbiam Muminków!
OdpowiedzUsuńJa też, ale w zasadzie dopiero od niedawna. W dzieciństwie jakoś nie miałam aż takiej muminkozy :D
UsuńMuminkowe szaleństwo, zazdroszczę herbaty, kubka, ale przede wszystkim cudownego kalendarza. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Kalendarz jest moją wisienką na torcie ;)
UsuńTeż chodzę za takim kubkiem, ale nie dość, że nie mogę się zdecydować między tym z Buką, a tym z małą Mi, to jeszcze wszystkie były gdzieś zadrapane..
OdpowiedzUsuńUwielbiam herbaty, a tu nie dość, że super smaki to jeszcze pięknie "wydane", ach..
Ale najbardziej z Twojego zbioru podoba mi się nieziemski kalendarzyk! Jest.. Perfekcyjny. Nic dodać, nic ująć.
Zazdroszczę! :)
Ja zamawiałam z garneczki.pl i przyszedł w stanie idealnym. Podczas przesyłki był też szczelnie owinięty, więc nawet się nie odbił. A tam znalazłam je najtaniej.
UsuńNajwiększy wybór ma chyba właśnie Stół z powyłamywanymi nogami. Kubeczków z tego sklepu nie zamawiałam, ale inne rzeczy owszem. Zawsze wszystko przychodziło w idealnym stanie, więc sądzę, że i kubeczki mają perfekcyjne.
Chcę, chcę , chcę <3
OdpowiedzUsuńJa też chcę jeszcze więcej <3
UsuńCudowna kolekcja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńAleż ogrom wspomnień u mnie wywołałaś. Uwielbiam Muminki. To bajka mojego dzieciństwa. Zaprezentowałaś tutaj same cudeńka. Bardzo, bardzo marzyłoby mi się to pudełko z herbatami. Piękny okaz!
OdpowiedzUsuńAleż ja się cieszę, że mogłam Ci sprawić taki przyjemny powrót do dzieciństwa :)
Usuńhah fajne sa te dodatki gadzety :) ale osobsicie jakos wielka fanka nie jestem chocaiz mam puszke z muminkami z finlandi xD pamietam ze probowalam czytac ksiazki ale mi sie nie podbaly ale serialik dla dzieci byl fajny :D milo sie czytalo post: D pozdrawiam i zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńNie no, jak ktoś nie jest ich fanem, to zrozumiałe, że raczej nie otacza się nimi. Chociaż mam wrażenie, że mordki mają całkiem sympatyczne i pocieszne ;)
UsuńGratuluję pierwszego roczku życząc nastepnych :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy z moją córką Muminki i herbatę , czasem córkę nazywam Małą Mi , oczywiście dostała też ode mnie kubek z Małą Mi i cytatem "Możecie mi wierzyć. Jestem strasznie mądra " ;) i sweterk także z Małą MI ma , to jej ulubiona postać :) , choć wszystkie muminki lubimy i są sympatyczne ;)
Herbatę pijam hektolitrami i mam pełne półki może nie być chleba ,ale herabta zawsze choć Muminkowej jeszcze nie miałam przyjemności pić więc musze to nadrobić :D
Dziękuję!
UsuńTo zabawna historia z tą córką, bo mnie ciocia nazywała w ten sposób. Jestem ciekawa, jak córka chłonie Muminki. Różnica kulturowa między Polską a Finlandią w wychowaniu dzieci to jakaś przepaść. Ja na przykład widzę, że moja kuzynka za nic w świecie nie powinna mieć czytywanych Muminków, niestety.
Herbatę można zgarnąć w konkursie na blogu, do którego serdecznie zapraszam.
:DDDDD
UsuńCórka ,to już dorosła Panna :d ;p
Uwielbiam Muminki, sama będąc w Norwegii zaopatrzyłam się w kubek :D
OdpowiedzUsuńTe kubeczki są rewelacyjne, uwielbiam je :)
Usuń