Cześć!
Sesja trwa w najlepsze. Wyjątkowo nie mam dużej ilości egzaminów, ale muszę wykonać kilka prac na zaliczenie. Prawdę mówiąc - egzamin jest już mniej wymagający. Nad pracą, która musi być wyczerpująca, trzeba posiedzieć więcej czasu. Tym bardziej, jeśli ktoś woli robić projekty indywidualnie.
W związku z ogromem pracy na studia, nie skupiałam się specjalnie na wyszukiwaniu nowych piosenek. Czasami górę nad nawet najdrobniejszymi przyjemnościami muszą wziąć obowiązki. Trudno. Tak więc w tym tygodniu bardziej skupiłam się na gotowych playlistach, ale przyniosło to też kilka muzycznych korzyści.
Czwartek: Ari Koivunen Fullmoon
O wokaliście wspominałam w poprzednim muzycznym przekładańcu. W czwartek towarzyszyła mi piosenka, dzięki której polubiłam jego głos. Za oryginał odpowiada fiński zespół Sonata Arctica, który wydał ją na płycie "Ecliptica" z 1999 roku. Utwór był swoistą otwartą furtką do dalszej kariery zespołu, który jest jednym z dość rozpoznawalnych formacji fińskich. Sądzę jednak, że powyższa wersja jest zdecydowanie lepsza. Obawiam się, że głównie przez sto razy lepszy wokal.
Piątek: Slipknot XIX
Już kiedyś pisałam, że Slipknot to jeden z moich ulubionych zespołów. Powyższy utwór stanowi intro do albumu ".5: The Gray Chapter". Zahipnotyzował mnie nie tylko fenomenalnie brzmiącym wokalem, ale też prostotą muzyki. Bardzo, bardzo, bardzo oddziałuje na moją wyobraźnie. A klip... Gdyby piosenka nie była tak zapierająca dech w piersi, mogłabym powiedzieć, że teledysk jest lepszy, głównie ze względu na sam pomysł.
Sobota: Peter Gundry Lady of the Dawn
Peter Gundry ulokował się w moim sercu za pomocą gotyckiej muzyki, a przede wszystkim poprzez wampirzy walc, o którym wspominałam w jednym z pierwszym muzycznych przekładańców. Tym razem zabrał mnie do miejsca, które są mi bardzo bliskie. Jego propozycja nordyckiej muzyki musiała stać się piosenką dnia, o ile nie odkryciem stycznia. Tej pracy nie da się opisać słowami. Trzeba zamknąć oczy i przenieść się na północną ziemię, czując wokół siebie mróz ciemnej nocy polarnej, obserwując zorzę polarną i migoczący śnieg, a także śledząc każdy ruch niewiasty przy wielkim ognisku, z którego buchają iskry i ciepło.
Niedziela: Apulanta Paha ihminen
Jak mówiłam - w tym tygodniu nie było nic odkrywczego. W niedzielę spędziłam trochę czasu przy Apulancie - fińskim zespole, o którym była mowa już raz wcześniej. Uwielbiam charakterystyczny głos wokalisty, który - o czym przekonałam się niedawno - może brzmieć też miękko i subtelnie. Tego dnia postawiłam jednak na melodyjność, wyraźny rytm, wyraźną perkusję i gitarę, choć utwór należy do tych "lżejszych", jeśli chodzi o ten zespół.
Poniedziałek: Green Day 99 revolutions (wersja na żywo, Rock am Ring 2013)
Mówiłam Wam już, że Green Day to moja dziecięca miłość? Nie? To już wiecie. To jeden z pierwszych odkrytych przeze mnie ostrzejszych zespołów i pozostał ze mną już od tamtego czasu - na pewno była to szkoła podstawowa, ale nie jestem pewna, która klasa, na pewno jednak bardzo wcześnie. Green Day to zespół, który zaraża mnie swoją energią głównie poprzez wersje na żywo. Powyższa pochodzi z festiwalu Rock am Ring, na który wyjazd stanowi jedno z moich marzeń. Tymczasem zespół kilka dni temu grał koncert w Polsce, który z bólem serca odpuściłam.
Wtorek: Peter Gundry Samhain - Celtic Festival of the Dead
Peter zaczarował mnie znów, tym razem swoją propozycją celtyckiej muzyki. Naprawdę trafia w mój gust. Obawiam się, że niebawem będę pisać tylko i wyłącznie przy takiej muzyce. Muszę jednak przyznać, że z taką muzyką w tle uczy mi się zdecydowanie przyjemniej - a już na pewno nie jest to takie nudzące.
Środa: Peter Gundry The Dream Snatcher
Jak widać - mój muzyczny świat obezwładnił Peter Gundry. Nie wiem już, który jego utwór z tego tygodnia podoba mi się najbardziej, ale moja sympatia rośnie chyba wraz z odkrywaniem kolejnego jego dzieła. Prawdopodobnie więc to jest mój faworyt z ciągu ostatnich siedmiu dni, choć ogólnie i tak najbardziej kocham jego wampirzy walc. Przy nim jednak nie mogę się uczyć, ponieważ moje palce od razu tańczą w rytm utworu i chcą pisać.
Ja na szczęście sesje mam wolną, wszystko udało mi się zaliczyć wcześniej, więc teraz leżę i lenie się ;) Kolejna dawka świetnej muzyki, znalazłam kilka swoich ulubionych w tym poście i teraz je ciągle słucham :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję,
bookmoorning.blogspot.com
U mnie wykładowcy nie byli skorzy to jakiej opcji, niestety. Zazdroszczę Ci tego lenistwa! ;)
UsuńJa bym powiedziała, że praca w grupach więcej wymaga. Zwłaszcza, jak druga strona się uprze że robimy 50 na 50, co skutkuje większą ilością pracy ;/
OdpowiedzUsuńJak na moje - robisz o połowę mniej. Jednak praca w grupie wymaga więcej cierpliwości i zaufania.
UsuńZdecydowanie nie mój klimat :D ale jeszcze kilka lat temu przybiłabym piąteczkę :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi się to nie zmieni ;)
UsuńMoże to dziwne, ale nie znam żadnej z wymienionych piosenek, więc przynajmniej będę miała co nadrabiać ;)
OdpowiedzUsuńNie, to nie dziwne ;)
UsuńZdecydowanie nie moje klimaty :(
OdpowiedzUsuńHeh, fajnie posłuchać, ale jakoś nie widzę się w tym :]
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje gusta ;)
UsuńGreen Day :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie <3
Usuń