Jestem doprawdy zdziwiona, że minął tydzień od poprzedniego postu z serii muzycznych przekładańców. Najpierw walczyłam z przygotowaniami do egzaminu, a w weekend miałam okropny zjazd - zajęcia od rana do wieczora, sześciogodzinny warsztat z jedną osobą, drugiego dnia cały dzień zajęcia także z jedną osobą. Po ciężkim zjeździe zazwyczaj mój poniedziałek wygląda jak typowa niedziela. Nic nie robię, nie mam na nic siły, motywacja do pracy zerowa, maksymalny odpoczynek, który polega na robieniu niczego. Wczoraj sądziłam, że jest wtorek, a tutaj już środa. Nie wiem, co się działo przez te dni, ale na pewno nic produktywnego. Dziś miała być już recenzja, ale tradycji musi stać się zadość i przychodzę do Was z postem muzycznym.
Czwartek: Thirty Seconds To Mars Hurricane
Mówiłam już wcześniej, że wiem, jaka będzie moja piosenka imieninowa. W nocy ze środy na czwartek przypomniało mi się o tym zespole. Bardzo, bardzo dawno go nie słuchałam, więc przepadłam. Od razu wybrałam swoją ulubioną piosenkę formacji, a następnie włączyłam sobie teledysk, który spełnił moje wymagania. Pamiętam, że kiedy słuchałam piosenki po raz pierwszy, wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej, ale kiedy już pojawił się klip, byłam oczarowana. Uwielbiam dłuższe teledyski, które służą do opowiedzenia jakiejś historii - nierzadko bardzo pokrętnej. W tym wypadku podpisuje się pod wersją nieocenzurowaną, choć powyżej zamieszczam ocenzurowaną. Cenzura w przypadku produktu artystycznego bardzo mnie śmieszy. Niedługo może pojawi się ona też w muzeach?
Piątek: Stone Sour 30/30-150
Przychodzi taki moment w nauce, kiedy ma się już dość. W piątkowy wieczór tak u mnie wyglądał. Postawiłam na muzykę i choć chwilowe zapomnienie o sesji. Jak widać, przydał się taki moment, bo egzamin zaliczony na najwyższy wynik w grupie. Uwielbiam tak zaczynać sesję, bo moja motywacja do dalszej nauki wzrasta, podobnie jak chęć pracy w kolejnym semestrze lub choćby organizacja do niego. Co do Stone Sour - nie wiem, jak mogłam stronić od poznania tego zespołu. Pierwsze piosenki poznałam rok, może dwa lata temu, a od jakiegoś czasu lubię poznać kolejną ich piosenkę. Corey trzyma taki poziom, że wiem, iż nigdy mnie nie zawiedzie, niezależnie od zespołu, w którym występuje.
Sobota: Apocalyptica, Gavin Rossdale End of Me
Nie jestem specjalną entuzjastką głosu, jakim dysponuje Gavin, ale uwielbiam tę piosenkę. Jej tekst mnie oczarowuje, a sam koniec pozostawia wielki niedosyt. Nie oznacza to, że piosenka jest źle wykończona. Raczej jest tak dobrze zakończona, że chcę więcej i więcej. Pozostawia taki głód, że mam ochotę błagać choćby o jeszcze jeden refren. Sam teledysk też mnie urzekł. Nic dziwnego, skoro uwielbiam długowłosych, umalowanych, szczupłych młodzieńców w czerni i kapeluszach. Cylindry to już w ogóle znajdują się na w ścisłym kręgu mojego uwielbienia. Tak więc Perttu tutaj pociesza moje oczy, bo obecnie tego zrobić już nie może.
Niedziela: Thirty Seconds To Mars - Hurricane, akustyczna wersja na żywo - Sessions Concert
To wykonanie tak mnie prześladowało, że musiałam go posłuchać o 5 rano, kiedy szykowałam się do szkoły, w tym na egzamin. Towarzyszyła mi też wieczorem, kiedy pisałam wstęp do swojej pracy pisemnej (coś na kształt licencjackiej). Maksymalne skupienie, rozluźnienie i spokój, targany emocjami gdzieś wewnątrz mnie, które próbowały wyrwać się na powierzchnię przy każdym refrenie. Jak dla mnie - najpiękniejsze są wykonania właśnie tego typu. Głos, gitara akustyczna i cała gama szczerych emocji, które zazwyczaj są zagłuszane.
Poniedziałek: Green Day Cigarettes and Valentines
Bardzo, bardzo ubolewam nad tym, że piosenka nie została nigdy wydana w wersji studyjnej. Bardziej jest mi smutno z samego faktu, bo i tak nie słuchałabym jej w takiej wersji. Green Day zdecydowanie mocniej porywa mnie w wersjach na żywo. Głównie słucham ich koncertów. Z tytułem wiąże się bardzo zabawna historia. No, może wówczas taka zabawna nie była. Został nagrany album o tej nazwie, jednak został skradziony ze studia. Billie Joe się załamał i odseparował od wszystkich, a Tre publicznie poprosił, że jeśli ktoś wyda krążek, to niech dołączy do niego przyzwoitą okładkę. Ostatecznie płyta nie została nagrana drugi raz, co już mnie smuci, bo uwielbiam niemal każdą piosenkę zespołu. Jednakże Green Day wziął się do pracy i wydał "American Idiot". O znaczeniu i dobrych opiniach tej płyty nie trzeba nawet mówić. Formacja zaczęła grać na koncertach powyższą piosenkę z zaginionego krążka, więc może kiedyś przełamią się i nagrają płytę jeszcze raz.
Wtorek: Marina & The Diamonds Bubblegum Bitch
Na pierwszy rzut oka beznadziejna, słodka, lukrowa piosenka, jakich pełno. Patrząc jednak na to, że tekst jest przeładowany żartem, ironią i sarkazmem... Żartobliwe ukazanie zepsucia. Kpiący tekst zawsze poprawia mi humor, choć często zapominam o tej piosence. Polecam poczytać o całej płycie, która zdobyła dość skrajne oceny krytyków.
Środa: Okra Playground Kaunokieli, wersja na żywo - Flow Festival
O projekcie wspominałam już, kiedy poznałam ich aranżację utworu "Kun mun kultani tulisi", wykonanego także podczas Flow Festival w Helsinkach. Utwór tak bardzo mnie prześladował, aż w końcu zdecydowałam się na posłuchanie innych piosenek zespołu. Padło na powyższą. Synteza gatunków, starego i nowego, działa na mnie nadzwyczaj inspirująco. Szczególnie podoba mi się przywrócenie do łask kantele. Żałuję, że nie wpadłam na ich muzykę wcześniej, kiedy zaczynałam swoją przygodę z Finlandią.
Wtorek: Marina & The Diamonds Bubblegum Bitch
Na pierwszy rzut oka beznadziejna, słodka, lukrowa piosenka, jakich pełno. Patrząc jednak na to, że tekst jest przeładowany żartem, ironią i sarkazmem... Żartobliwe ukazanie zepsucia. Kpiący tekst zawsze poprawia mi humor, choć często zapominam o tej piosence. Polecam poczytać o całej płycie, która zdobyła dość skrajne oceny krytyków.
Środa: Okra Playground Kaunokieli, wersja na żywo - Flow Festival
O projekcie wspominałam już, kiedy poznałam ich aranżację utworu "Kun mun kultani tulisi", wykonanego także podczas Flow Festival w Helsinkach. Utwór tak bardzo mnie prześladował, aż w końcu zdecydowałam się na posłuchanie innych piosenek zespołu. Padło na powyższą. Synteza gatunków, starego i nowego, działa na mnie nadzwyczaj inspirująco. Szczególnie podoba mi się przywrócenie do łask kantele. Żałuję, że nie wpadłam na ich muzykę wcześniej, kiedy zaczynałam swoją przygodę z Finlandią.
Piosenki Grren Day i 30 Seconds to Mars świetne!
OdpowiedzUsuńPorwana piosenka GD już sama w sobie brzmi świetnie :D
UsuńJared Leto moja milość <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
O, rozumiem. Ale nie rozumiem, dlaczego on się nie starzeje?!
UsuńW sumie niewiele z tych piosenek znam, ale to zawsze można nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńOwszem ;)
UsuńUwielbiam 30 Seconds To Mars :D Malowałam nawet nie aż tak dawno...portret Jareda :)
OdpowiedzUsuńFajne piosenki :)
Pozdrawiam.
Z chęcią bym na niego spojrzała! :)
Usuń30 Seconds To Mars i Green Day - uwielbiam!! ♥ :)
OdpowiedzUsuńhttp://biblioteczka-madelineee.blogspot.com/
U mnie wygrywa Green Day <3
UsuńHurricane jest nawet fajne :D
OdpowiedzUsuńNawet? Bardzo! :D
Usuń30 Seconds To Mars !!!! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
<3
Usuń