Grę "Assassin’s Creed" w mniejszym lub większym stopniu kojarzy chyba każdy. Zakapturzony asasyn podbija serca graczy na całym świecie od 2007 roku. W końcu Oliver Bowden zdecydował się przenieść grę na strony książki, zwiększając zasięg rzeszy fanów zakonu asasynów. Czy mu się udało?
Czasem człowiek w pojedynkę jest w stanie sforsować mury, z którymi nie poradzi sobie cała armia.
Prawdę mówiąc, nie jestem ani trochę fanką gier. Nie lubię siedzieć przed konsolą i nigdy nie wciąga mnie ściskanie w dłoniach pada. Uwielbiam za to patrzeć, jak ktoś gra. W taki właśnie sposób urzekł mnie Ezio Auditore, główny bohater. Nie mogłam oderwać wzroku od ekranu, kiedy mój tata grał i pytał mnie o wskazówki, które on z kolei przeoczył. Zaznaczę też, że mój ojciec nie jest fanem gier przygodowych, ale i on nie potrafi oprzeć się urokom "Assassin’s Creed". Dlatego też widząc książkę o tym samym tytule, o razu zdjęłam ją z półki księgarni i pobiegłam do kasy. Wcześniej upewniłam się, która część rozpoczyna tę serię i padło na "Assassin's Creed: Renesans".
Nie jestem pewna, czy idea autora miała na celu zwiększenie liczy odbiorców tej historii, czy może raczej był to element przemysłu rozrywkowego, ale posunięty dalej od gadżetów dla zapalonych fanów. Historia jest dokładnie taka sama jak w grze, praktycznie różni się chyba tylko drobną zmianą w stosunku do blizny głównego bohatera. Także jeśli ktoś przeszedł grę, książka nie będzie dla niego żadnym zaskoczeniem, a jedynie odtworzeniem tego, co już zna.
I nawet jeśli to, do czego dążymy, w ostatecznym rozrachunku nie istnieje, tak jak raj na ziemi, każdy dzień naszej walki sprawia, że posuwamy się do przodu, że wychodzimy z tego bagna ludzkiej beznadziei.
Z kolei osoby, które w ogóle nie miały wcześniej kontaktu z "Assassin’s Creed" od razu wyczują, że historia jest żywcem ściągnięta z gry. Prawdę mówiąc, można się domyślić, które elementy w grze zaprezentowane są jako krótkie filmiki, które fragmenty pojawiają się w zwolnionym tempie, kiedy kadr wyszczególnia pewien element oraz kiedy kończy się jedna misja, a zaczyna druga. Zdecydowanym minusem książki jest brak rozbudowania tego, co działo się w grze. Przydałoby się więcej szczegółowych opisów lub poszerzenie pewnych scen, aniżeli zawężenie ich do jednego zdania.
Pomimo braków w opisach, bohaterowie książki są dość charakterystyczni i można ich polubić ze względu na różnorodność. Jedną z najbardziej fascynujących rzeczach w postaciach jest fakt, że wśród nich pojawiają się autentyczne osobistości. Przyznam, że przedstawiona wizja Leonadra da Vinci była stokroć lepsza, niż ta poznana w szkole. Cały czas czekałam też na moment, w którym w końcu pojawi się Niccolò Machiavelli i na tym polu także się nie zawiodłam. Jedynie niektórzy z bohaterów zostali potraktowani pobłażliwie przez autora, chociaż występowali się dość często. Wyobrażałam sobie ich zupełnie inaczej, aniżeli w chwili konfrontacji z wersją znaną z gry.
- A co za różnica?
W drugiej połowie książki miałam jednak pewien dylemat, czy przebrnę ją do końca. Przebrnęłam, ale w tamtym momencie byłam zdania, że jednak nie sięgnę po następne części. Pokonałam jednak krytyczny moment, zafascynowana dalszymi losami głównego bohatera i zmieniłam zdanie. Sympatia i sentyment wygrały. Jestem pewna, że kiedyś przeczytam pozostałe części, jednak nie nastąpi to prędko.
Cóż za piękną wizję pielęgnujesz w swej wyobraźni. Spróbuj się tylko rozejrzeć! Sam zresztą doświadczyłeś tej rzeczywistości. Rozlewu krwi. Okrucieństwa. Przepaści między bogatymi a biednymi, pogłębiającej się z dnia na dzień - utkwił wzrok w oczach Ezia. - I nigdy nie będzie lepiej. Już się z tym pogodziłem. Ty też powinieneś.
Niemniej, książka i tak jest godna polecenia. Przynajmniej dla osób, które są zwolennikami książek, a nie lubią gier. Dlaczego? Otóż historia wymyślona na potrzeby gry jest tak fascynująca, że żaden czytelnik nie powinien jej sobie odpuszczać. Fabuła jest intrygująca i pełna zwrotów akcji, przez co często jest bardziej nieprzewidywalna od niejednej książki. Przecież nie każda gra jest bezsensowną strzelanką lub przygodówką pełną krwi. "Assassin’s Creed" to z całą pewnością gra na poziomie i to nie tylko ze względów graficznych, ale właśnie dzięki fabule. Gdybym jednak miała wybrać, co polecam bardziej - bez wątpienia stawiam na grę.
Wybacz, ale zmęczyło mnie już czekanie, by ludzkość wreszcie przejrzała na oczy.
Przeczytane: 19.09.2015
Ocena: 6/10
Ogółem mam chyba 3 części AC w dom, ale jakoś za żadną się jeszcze nie zabrałam...
OdpowiedzUsuńCzas to w końcu nadrobić :)
UsuńTo generalnie nie moje klimaty zbytnio, więc raczej się nie skuszę na tę chwilę.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś to się zmieni ;)
UsuńW grę nigdy nie grałam, ale kiedyś pożyczyłam od brata książkę, choć chyba nie była to pierwsza część, ale to nieważne, bo bardzo mi się podobała. Opisy jak dla mnie były świetne, no i ta ciągła akcja, która zdecydowanie mnie porwała. Może kiedyś przeczytam wszystkie części po kolei :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na recenzję książki "Apokalipsa".
BOOK MOORNING
Też mam takie plany. Teraz znów mam ochotę na taką przygodę, więc możliwe, że się skuszę.
UsuńGrałam w gry i historia stworzona na jej potrzeby faktycznie wciąga. Jednak nie uważam, że powinna się przenosić na kartki książki, gdyż wiele traci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie: http://niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com/
Zdecydowanie wiele traci, ale i tak jest to dobra alternatywa dla osób, które nie grają w gry. Sama historia jest ciekawa :)
UsuńSzczerze - przeraziłaś mnie. Skoro fabuła tej książki jest dokładnie taka jak fabuła gry, to chyba po nią nie sięgnę. Ponieważ fabuła jest dla mnie najsłabszą stroną Assasin's Creed. Dopiero po obejrzeniu filmu (swoją drogą słabego) zaczęłam rozumieć o co dokładnie chodzi w tej grze. I choć zdaje sobie sprawę z tego, że książka mogłaby wiele wyjaśnić, boję się kolejnego rozczarowania, szczególnie, że założenia świata Assassin's Creed są bardzo obiecujące.
OdpowiedzUsuńJa się nie rozczarowałam, więc może i Ciebie ominie kolejny zawód. Może jednak warto spróbować?
UsuńMam trochę ochotę na tę książkę. o grze słyszałam, ale ja generalnie w gry nie grywam, więc nie wiem do końca o co chodzi.
OdpowiedzUsuńTeż w gry nie grywam, ale historia była mi dobrze znana. Jednak po książce byłam bardziej ogarnięta w kwestii tego, o co chodzi.
UsuńO widzisz, a ja ani o grze, ani o książce nie słyszałam. Ale w sumie pierwszy raz też się spotykam z tym, że najpierw była gra, a dopiero potem książka. Ciekawe podejście. :D
OdpowiedzUsuńA teraz film! :)
UsuńNie jestem zwolenniczką gier, więc nie słyszałam i o tej, o książce także, ale nie moje klimaty, więc książka nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńNie trzeba być nawet minimalnym zwolennikiem gier, aby słyszeć o tej :D
UsuńTo nie dla mnie póki co ;)
OdpowiedzUsuńPóki co ;)
UsuńMuszę sięgnąć po jakąś z tych książek, by móc ze spokojem obejrzeć film. Historii samej w sobie nie znam, ale chce to sobie sprawdzić. Tylko kiedy.... XD
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Hm, przyznam, że ja się czasowo namęczyłam przy tej książce, więc "kiedy" to istotny problem.
UsuńKojarzę oczywiście, ale raczej to nie lektura dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńCo kto woli ;)
UsuńMam dokładnie tak samo - ja mało gram w gry, ale lubię patrzeć jak grają w nie inni. "Assassina" nazwijmy to "przeszłam" i gra całkiem mi się podobała, nawet potem trochę żałowałam, że się jednak nie skusiłam sama w nią pograć, ale faktem pozostaje, że nie miałabym na to czasu. Do książki jestem nieco sceptyczna, mam złe doświadczenia z książkami pisanymi na podstawie filmów czy seriali, więc obawiam się czy książka na podstawie gry mnie nie zanudzi. Co sądzisz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
Hm... To zależy. Ja z grą spotkałam się dawno temu i pamiętałam tylko niektóre sceny. Poza tym uwielbiam historie pisane, a także przedstawione z różnych perspektyw. Ta sama historia z innej perspektywy to nic nudnego. Zależy więc, co Ty preferujesz.
Usuń