Czy zastanawialiście się, kiedyś, czego można dowiedzieć się jedynie na podstawie znalezionego szkieletu? Na ile możemy poznać losy człowieka, którzy żył kilkaset lat temu, bazując tylko na jego kościach? A jakich informacji dostarczy chociażby jeden włos denata?
Philippe Charlier to francuski patolog, który zamiłowanie do medycyny odziedziczył po rodzicach - jego matka była farmaceutą, a ojciec lekarzem. Opublikował mnóstwo książek, ale zaledwie dwie z nich zostały przetłumaczone na język polski. Pierwszą z nich jest "Czego uczą nas umarli", będąca sprawozdaniem z licznych badań - jego i jego interdyscyplinarnego zespołu.
Ta lektura to około 40 krótkich rozdziałów. Każdy z nich poświęcony jest jednemu badaniu - czyli zazwyczaj jednemu "pacjentowi". Ułożone są one w sposób chronologiczny i podzielone zostały według epok - prehistoria, starożytność, średniowieczne i renesans.
Artykuły są niesamowicie ciekawe. Obawiałam się najbardziej, że autor z wykształceniem medycznym zanudzi mnie łacińskimi nazwami chorób oraz fachowymi terminami. Dokładne relacje, krok po kroku, z wykopalisk oraz sekcji zwłok nie byłyby dla mnie interesujące. Podobnie jak opisy procedur badawczych.
Autor jednak zafundował czytelnikom porcję niesamowicie zabawnej lekcji historii. Z tego, co zdążyłam się dowiedzieć, jest podobno świetnym wykładowcą. Po tej książce w to nie wątpię. Treści, które zaprezentował były ciekawe, a jego osiągnięcia bardzo wartościowe. Mimo to, zachowuje niesłychaną skromność, jednocześnie ją ukrywając. Ani razu nie pochwalił się jakimś odkryciem wprost, nie pojawiły się też słowa w stylu "odkryłem", "dzięki mnie", "udało mi się", "osiągnąłem to". O swoich badaniach nie mówi "moje odkrycia", a "nasze odkrycia" - jego i jego zespołu. Cały czas podkreśla wagę każdego badacza, wyznaczając przyszłościowe badania interdyscyplinarne. Nic dziwnego, że został moim autorytetem naukowca, do którego mam nadzieję dążyć.
Co do samych treści - chociaż w opisie książki pojawiają się znane nazwiska, poruszane są jednak częściej kwestie anonimowych pacjentów. Sądziłam, że to uczyni tę pozycję nudniejszą, ale jakże się myliłam! Nie dość, że "badani" są różnoracy, to i same badania są wszelakie i z różnych dziedzin. Czasem nawet podmiotem badawczym nie jest szkielet czy kawałek DNA, a jedynie teksty historyczne. Poza tym - przy tak swobodnym i zabawnym języku nie można się nudzić. Zachowany jest zarówno dystans wobec badań, jak i szacunek dla zmarłych.
Oprócz wspomnianych rozdziałów jest też osobny wstęp, a także zakończenie i załączniki. Charlier z niezwykłą dbałością przedstawia w nich pewne drażliwe kwestie z punktu widzenia etyki i doba nauki oraz rozwoju, zestawiając to chociażby z tajemnicą lekarską.
Jedynym minusem książki jest jej niewielka objętość - niecałe 300 stron. Uwielbiam krótkie i ciekawe książki, z których mogę coś wynieść. Są pozycją niezobowiązującą. Ale takich treści chciałabym więcej! Prawdę mówiąc - mam nadzieję na więcej, wszak autor zakończył omawiać renesansowych pacjentów. A co dalej? Jestem ogromnie ciekawa!
Jedynym minusem książki jest jej niewielka objętość - niecałe 300 stron. Uwielbiam krótkie i ciekawe książki, z których mogę coś wynieść. Są pozycją niezobowiązującą. Ale takich treści chciałabym więcej! Prawdę mówiąc - mam nadzieję na więcej, wszak autor zakończył omawiać renesansowych pacjentów. A co dalej? Jestem ogromnie ciekawa!
Książkę polecam bardzo gorąco. Szczególnie wielką frajdą będzie dla tych czytelników, którzy lubią dowiadywać się czegoś nowego - nie tylko z dziedziny historii. Ja, przykładowo, teraz już wiem, że na moich zębach zapisuje się informacja o każdym moim posiłku. Ciekawe, do jakich wniosków dojdą badacze za kilkaset lat, kiedy będą badać szczątki dzisiejszych ludzi.
Przeczytane: 25.12.2016
Ocena: 9/10
Przeczytane: 25.12.2016
Ocena: 9/10
Co tu dużo mówić, ciekawa pozycja :D Chętnie po nią sięgnę, jak będę miała trochę czasu.
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Bardzo ciekawa! Czyta ją się bardzo szybko, więc wystarczy zaledwie odrobina wolnego czasu :)
UsuńWow, wydaje się super. Z chęcią poczytałabym coś takiego, tym bardziej, że książka napisana jest prostym, zabawnym językiem, więc na pewno pochłonęłabym ją z zainteresowaniem, a nie znudzeniem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
BOOK MOORNING
Zapewniam, że świetnie byś się bawiła podczas lektury tej książki ;)
UsuńRety... To chyba niezbytnio moja tematyka. ;/
OdpowiedzUsuńJest dość... specyficzna ;)
UsuńJa też lubię takie ciekawe książki. Na pewno wiele bym się z niej dowiedziała,
OdpowiedzUsuńJa dowiedziałam się mnóstwo, dlatego też teraz wszystkim będę polecać tę książkę :D
UsuńBrzmi bardzo ciekawie :) Mam nadzieję, że kiedyś ta książka trafi i do mnie :)
OdpowiedzUsuńMusi trafić! :)
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie. Książka niby naukowa, ale jednocześnie zabawna i wciągająca. Takie lubię :)
OdpowiedzUsuńTeż takie lubię. Od jakiegoś czasu mniej cieszą mnie czytadła, które nie poją mojego mózgu nowymi ciekawostkami ;)
UsuńOstatnio zastanawiałam się nad zakupem tej książki, ale niestety zrezygnowałam ponieważ obawiałam się nudy i zbyt naukowego podejścia autora do sprawy. Jak widać bardzo się pomyliłam i pozostaje mi jak najszybciej naprawić swój błąd ;)
OdpowiedzUsuńTeż się tego obawiałam, ale za bardzo lubię książki "na luzie" o śmierci, żebym tak łatwo odpuściła.
UsuńBardzo lubię takie nieszablonowe książki - już sam jej tytuł przyciąga:-)
OdpowiedzUsuńTytuł okazał się dla mnie trochę mylący ;)
UsuńSpecyficzna tematyka, niemniej jednak wzbudziła moje zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że trafiłam w Twój gust ;)
UsuńO rany rany! Muszę ją mieć! Kręci mnie taka tematyka, a jeśli jeszcze, tak jak piszesz, jest ciekawie przedstawiona, to jestem pewna, że kiedyś tę książkę zgarnę:D Chociaż przyznam szczerze, że po samym tytule nie sięgnęłabym po nią. Niemniej, cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga i akurat na tę recenzję:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:D
A ja przyznam, że sięgnęłam bardziej z uwagi na tytuł, a nie na opis książki. Po tytule spodziewałam się czegoś innego, ale w zasadzie dostałam coś jeszcze lepszego ;)
UsuńNo i gdzie by ją tu teraz wcisnąć do czytania? xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Czyta się ją tak szybko, że gdzieś na pewno wciśniesz.
UsuńPozycja zdecydowanie dla mnie - muszę się w nią zaopatrzyć i to jak najprędzej! :D
OdpowiedzUsuńTematyka niezwykle ciekawa, kiedyś nawet chciałam zostać patologiem! :)
Dziękuję za polecenie takiej genialnej książki!
Pozdrawiam,
Ola aka Zaczytana Iadala
W takim razie nie ma opcji - musisz to przeczytać ;)
Usuń