Listopad. Wiedziałam, że jeśli chodzi o przyjemności, nie będzie to zbyt miły miesiąc. Dużo, dużo, dużo spraw na uczelni, w dodatku nie takich, które wymagałyby siedzenia i uczenia się. Pewnych spraw formalnych po prostu nie przewidziałam. Poza tym dodatkowe obowiązki, jakie na siebie wzięłam w związku z moimi planami na przyszłość, także odcisnęły swoje piętno na ogólnym rankingu czytelniczym.
Jeśli chodzi o książki - czytajki, to przeczytałam ich aż... Przeczytałam ją aż jedną. W dodatku były to tylko Muminki, a konkretnie "Dolina Muminków w listopadzie". Nie dowierzam temu, naprawdę. Sprawdziłam to dokładnie, ale wszystko jest jasne. Nadal nie wierzę, że aż tak nisko spadł mój poziom.
Pocieszam się tym, że na studia musiałam przeczytać (i przeczytałam) naprawdę sporo. Cóż takiego? W całości, w większych lub co najmniej znaczących fragmentach, czyli pozycje już odłożone na bok: Schulz von Thun "Sztuka rozmawiania", Grzesiuk "Psychoterapia. Szkoły, zjawiska, techniki i specyficzne problemy", Vopel "Zakłócenia - blokady - kryzysy", Corey i Corey "Grupy. Metody grupowej pomocy psychologicznej", Stewart "Mosty zamiast murów. Podręcznik komunikacji interpersonalnej" i Tokarz "Argumentacja, perswazja, manipulacja".
Zaczęłam też kilka książek i przeczytałam spore fragmenty z innych, ale o nich będzie innym razem - kiedy już je skończę i odłożę na półkę.W zasadzie wychodzi na to, że jednak zaznajomiłam się z siedmioma pozycjami.
Nie byłam w kinie, ani nie obejrzałam w całości żadnego filmu, nie licząc koncertów (chociaż dla mnie to jak film), które i tak znam na pamięć. Przysiadłam się za to do rodziców i obejrzałam z nimi prawie cały film pt. "Chemia". Nienawidzę polskiego kina, ot co. Film na pewno ciekawie zrobiony, ale...
Zrobiłam za to sporo zdjęć. Aż sama siebie zadziwiłam. Chciałam pożegnać się ze swoim starym aparatem i sprawić sobie nowy, ale chyba jeszcze się wstrzymam. Przynajmniej na chwilę, bo i tak nowy model już wybrany (szukanie go i czytanie na ten temat zabrało także sporo czasu wolnego), Najbardziej zaskoczyło mnie to, że w końcu zabieram aparat ze sobą coraz częściej w różne miejsca. To już jest spory postęp.
Oprócz tego intensywnie ćwiczyłam dłonie - zrobiłam ponad 30 sztuk bombek, kilka świeczników i jedną dość sporą choinkę. A grudniu będzie tego jeszcze więcej.
Na blogu pojawiło się 13 wpisów. 2 podsumowania, 1 o nowościach na stosie, 7 recenzji, 2 muzyczne przekładańce i 1 podwójne LBA.
A jak wypadł Wasz listopad? Założę się, że na pewno po stokroć lepiej od mojego. W każdym razie - dobrego grudnia! I dla mnie, i dla Was.
Pocieszam się tym, że na studia musiałam przeczytać (i przeczytałam) naprawdę sporo. Cóż takiego? W całości, w większych lub co najmniej znaczących fragmentach, czyli pozycje już odłożone na bok: Schulz von Thun "Sztuka rozmawiania", Grzesiuk "Psychoterapia. Szkoły, zjawiska, techniki i specyficzne problemy", Vopel "Zakłócenia - blokady - kryzysy", Corey i Corey "Grupy. Metody grupowej pomocy psychologicznej", Stewart "Mosty zamiast murów. Podręcznik komunikacji interpersonalnej" i Tokarz "Argumentacja, perswazja, manipulacja".
Zaczęłam też kilka książek i przeczytałam spore fragmenty z innych, ale o nich będzie innym razem - kiedy już je skończę i odłożę na półkę.W zasadzie wychodzi na to, że jednak zaznajomiłam się z siedmioma pozycjami.
Nie byłam w kinie, ani nie obejrzałam w całości żadnego filmu, nie licząc koncertów (chociaż dla mnie to jak film), które i tak znam na pamięć. Przysiadłam się za to do rodziców i obejrzałam z nimi prawie cały film pt. "Chemia". Nienawidzę polskiego kina, ot co. Film na pewno ciekawie zrobiony, ale...
Zrobiłam za to sporo zdjęć. Aż sama siebie zadziwiłam. Chciałam pożegnać się ze swoim starym aparatem i sprawić sobie nowy, ale chyba jeszcze się wstrzymam. Przynajmniej na chwilę, bo i tak nowy model już wybrany (szukanie go i czytanie na ten temat zabrało także sporo czasu wolnego), Najbardziej zaskoczyło mnie to, że w końcu zabieram aparat ze sobą coraz częściej w różne miejsca. To już jest spory postęp.
Oprócz tego intensywnie ćwiczyłam dłonie - zrobiłam ponad 30 sztuk bombek, kilka świeczników i jedną dość sporą choinkę. A grudniu będzie tego jeszcze więcej.
Na blogu pojawiło się 13 wpisów. 2 podsumowania, 1 o nowościach na stosie, 7 recenzji, 2 muzyczne przekładańce i 1 podwójne LBA.
A jak wypadł Wasz listopad? Założę się, że na pewno po stokroć lepiej od mojego. W każdym razie - dobrego grudnia! I dla mnie, i dla Was.
U mnie w listopadzie krucho z czytaniem, chyba przez jesienne choroby i ogólną niechęć do wszystkiego :( Mam nadzieję, że grudzień będzie lepszy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapomniałam o tym, że ja też byłam chora. Faktycznie to też wpłynęło na chęć do czytania, niestety. A grudzień na pewno będzie o niebo lepszy!
UsuńŻaden tytuł nic mi nie mówi :( Przeczytałam może ze dwie lub trzy książki w tym miesiącu...Słabo, ale czytam dużo blogów, a to zabiera mnóstwo czasu!
OdpowiedzUsuńO tak, chociażby przejrzenie tego, co nowego w trawie piszczy, już pochłania mnóstwo czasu!
UsuńPomimo że przeczytałaś jedną książkę to nie ma czego żałować! Jeżeli chodzi o filmy to polskie dzielą się na bardzo złe, albo bardzo dobre. Jeżeli jeszcze nie oglądałaś to polecam "Bogowie" i "Mój rower", piękne <3
OdpowiedzUsuń"Bogowie" mnie nie zachwycili, a "Mój rower" ma nieodpowiednią dla mnie obsadę aktorką.
UsuńMnie intrygują te świeczniki, chyba już kiedyś o tym wspominałam :) Pokażesz? :)
OdpowiedzUsuńPokażę! Najpierw zrobię 70 bombek, a później świeczniki do końca, po czym zrobię im zdjęcia i wstawię tutaj :)
UsuńCzyli reasumując zrobiłaś mega dużo i zupełnie nie przykładałabym wago do tej jedynki :) U mnie jeszcze nie wiem jak poszło, bo się nie podsumowałam, ale i tak mniej przeczytałam niż zakładałam... ale innych spraw zbyt dużo spadło...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zazwyczaj jest tak, że nie realizuje się tego, co się zaplanowało, albo nawet na realizację nie ma się ochoty. Dlatego ja nie mam czytelniczych zadań na każdy miesiąc.
UsuńTo widać miałaś intensywny miesiąc ;) U mnie spokojnie w miarę, bo szukam nowej pracy, więc czasu miałam pod dostatkiem ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie jestem ostatnie dwa dni w pracy i woooolne :)
UsuńA wiesz, że ja też kiedyś mówiłam, że nienawidzę polskiego kina? Teraz mówię tylko, że nie lubię ;) Głównie dzięki Smażowskiemu, który swoim "Weselem" mnie powalił, a dobił "Domem złym". Jest kilka naprawdę dobrych dzieł w polskiej kinematografii - może kiedyś trafisz na takie, które Ci się spodobają :)
OdpowiedzUsuńNawet jeśli coś mi się spodoba, to i tak jako tako polskiego kina nie polubię. Po prostu znajdę interesujące perełki ;)
UsuńSporo przeczytałaś biorąc pod uwagę Twoje lektury ze studiów. Ja polskie kino lubię, rozwija się i staje się coraz lepsze, ale rozumiem, że moze się nie podobać. O gustach się nie dyskutuje przecież :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - co kto lubi :)
Usuń