Choroby i urazy zawsze towarzyszyły człowiekowi, choć ten radził sobie na różne sposoby, w zależności od obecnego stanu wiedzy czy środków, które mogłyby pomóc choremu. Na przestrzeni wieków zawód lekarza był profesją o różnym charakterze i, nie zawsze też wiązał się z szacunkiem ze względu na niewielki stopień pomocy cierpiącym. Medycy mieli ograniczone pole manewru, biorąc pod uwagę niewielki asortyment sprzętu medycznego. Zatem jakie znali metody walki z chorobami?
Odpowiedzi na te pytanie udzielił Nathan Belofsky w zaskakującej książce "Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie". Zagadnienie medycyny w przeszłości wydało mi się na tyle zaskakujące, że chciałam przeczytać tę pozycję. No bo jak niby wyglądała operacja bez prądu? Albo jak wyrywano zęby bez znieczulenia?
Odpowiedzi na te pytanie udzielił Nathan Belofsky w zaskakującej książce "Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie". Zagadnienie medycyny w przeszłości wydało mi się na tyle zaskakujące, że chciałam przeczytać tę pozycję. No bo jak niby wyglądała operacja bez prądu? Albo jak wyrywano zęby bez znieczulenia?
Wydawało mi się, że temat będzie ciężki do tego stopnia, że lektura zajmie mi aż za dużo czasu. Obawiałam się także, że spędzę więcej czasu z nosem w słowniku ze względu na nafaszerowanie treści medycznymi, skomplikowanymi i dziwacznymi pojęciami. Wydawca zapewniał jednak, że autor użył czarnego humoru oraz jest w stanie zafundować czytelnikowi sporą dawkę śmiechu. Postanowiłam to sprawdzić.
Faktycznie, pisarz posługuje się niezwykle lekkim stylem, który niektórym może się wydawać aż zbyt żartobliwy do zagadnienia. Ja jestem odmiennego zdania. Skoro nie jest to książka do nauki medycyny czy historii, to dlaczego by nie? Przecież czytanie ma być przyjemnością, a połączenie przyjemności, zabawy i nauki daje niesamowite rezultaty. Czarny humor pasował tutaj idealnie. Dlatego też pobieżne potraktowanie tematu nie raziło mnie w oczy. Nie oczekiwałam raportów ze średniowiecznych zabiegów, ani też protokołów z sekcji zwłok. Autor i tak nieźle napracował się, aby dostarczyć czytelnikowi opisywanych w książce informacji. Tylko ze względu na inne swoje zainteresowania miałam czasami niedostatek z powodu braku rozwinięcia danej tematyki.
Wspomniane kwestie, a także posegregowanie wątków w dość krótkie rozdziały, sprawiają, że lekturę pochłania się w zawrotnym tempie. Dodatkowym plusem jest chronologiczny porządek. Sprawdziła się tutaj kolejność przedstawiania metod leczenia za pomocą epok, których nastrój został naszkicowany na wstępie kolejnych części.
Zawiodłam się jedynie poruszonymi kwestiami psychiatrii i psychologii, ponieważ w obu dziedzinach istnieją jeszcze ciekawsze rzeczy od tych opisanych w książce, a które można znaleźć w niemal każdym podręczniku do psychopatologii. Historia leczenia osób chorych psychicznie i norm psychicznych w przeszłości jest bardziej rozbudowana. Choć zapewne każdy specjalista w swojej dziedzinie mógłby powiedzieć dokładnie to samo na moim miejscu.
Mając na uwadze powyższe kwestie, z miłą chęcią poleciłabym komuś pozycję "Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie". Szczególnie młodszemu czytelnikowi, zainteresowanemu historią i ciekawostkami ze wszystkich kategorii.
Mając na uwadze powyższe kwestie, z miłą chęcią poleciłabym komuś pozycję "Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie". Szczególnie młodszemu czytelnikowi, zainteresowanemu historią i ciekawostkami ze wszystkich kategorii.
Przeczytane: 06.06.2016
Ocena: 7/10
Oj nie dla mnie :) Nie moje klimaty :(
OdpowiedzUsuńCo kto woli ;)
UsuńNie dla mnie.
OdpowiedzUsuńA mi się podoba! Uważam, że takie książki w fajny i niewymuszony sposób poszerzają wiedzę, a poza tym na pewno się przydadzą, jak będziesz chciała napisać opowiadanie albo książkę. :D Szybki i prosty research. :D Poza tym, podoba mi się adres bloga. Wygląda na islandzki, czy to jakaś własna twórczość? Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńSądzę dokładnie tak samo! To świetne opracowanie, dzięki któremu unikam czytania starych tomiów z dziwnymi nazwami leków i zabiegów. Ciekawa wiedza faktycznie przydaje się w pisaniu książek, które osadzone są w danych czasach ;)
UsuńNazwa bloga jest po fińsku.
Ło ja, brzmi jak coś idealnie dla mnie. Jak Ci się podoba, to pewnie twórczość Mary Roach czy Amy Stewart też będzie dobra :)
OdpowiedzUsuńKsiążki pani Roach czekają na swoją kolej do przeczytania! Od lat na nie poluję. O Amy Stewart nie słyszałam... To znaczy moją uwagę kiedyś przykuła okładka "Dziewczyny z rewolwerem", jednak to nie mój gatunek. Ale reszta brzmi ciekawie. Dzięki za polecenie ;)
Usuń