W tej powieści jest coś nieprzyzwoitego. Sprawia, że życie tych istot wydaje się pociągające. Początkowo nie zdajesz sobie z tego sprawy; to nocny koszmar, z którego nie potrafisz się otrząsnąć. A potem nagle czujesz się w tym wygodnie. Chcesz w tym nadal tkwić. Nawet tragedia Claudii nie może zmusić cię do odwrotu.
Minął rok. Zeszłoroczny sierpień zachwycił mnie lekturą "Wampira Lestata", którego pochłonęłam w mig. Czułam, że kolejna część "Kronik wampirów" nie będzie już tak przyjemna, więc zwlekałam z sięgnięciem po nią przez dwanaście miesięcy. Czy było warto zafundować sobie taką przerwę przed zabraniem się za "Królową potępionych"?
Ta muzyka była jak muzyka z przeszłości, kiedy wszystkie pieśni były pieśniami ciała, a pieśni umysłu jeszcze nie wynaleziono.
Zacznę może od tego, co mnie zasmuciło najbardziej, a pojawiło się już na samym początku. Zmienił się narrator. Książka kreowana jest pod pióro Lestata, jednak już w pierwszych zdaniach wampir postanowił oddać głos trzeciej osobie liczby pojedynczej. Ot, niby bezstronny i jakże obiektywny zabieg. Ale jednocześnie książka sporo na tym straciła. Osobiście wolę drapieżność i zarazem lekkość w słowach Lestata. Cóż. Z perspektywy całości - to było dobre posunięcie, aby pokazać czytelnikowi w odpowiednim czasie odpowiednie wydarzenia, o których nasz wampirzy łobuz nie miał pojęcia. Ale jednak za mało było dla mnie tej osobowości.
- Nie przyjąłbym go i za milion lat. Bóg mi świadkiem.
- Nie wierzysz w Boga, wiesz o tym.
- To tylko formuła. Przekonanie jest szczere.
W związku z rozszerzeniem obrazu i wiedzy czytelnika, pojawiło się mnóstwo nowych postaci. Jak na mój gust, aż za dużo. Ciężko było się połapać, kto jest kim i co ma w sobie takiego charakterystycznego. Historie bohaterów także ciężko było zapamiętać. Ułatwieniem było to, że każdy rozdział był skierowany uwagą na kogoś innego. Kiedy zatracałam się w jakimś rozdziale, to zostawałam na dłużej w świecie nowego bohatera. Poznawałam jego punkt widzenia, ale widziałam też te same wydarzenia z różnych perspektyw. I nie, to nie było interesujące. Wszędzie prawie to samo; te same motywy realizowane w ten sam sposób. Opowiadanie o czymś, co czytelnik już zna, na kilkadziesiąt stron, było tylko zbędnym zapełnianiem stron książki.
Ciało niewątpliwie odzyskało zdrowie, ale co uzdrowi duszę?
Ciekawym doświadczeniem był za to zmieniający się styl pisarki. Anne Rice przenosiła czytelnika w czasie, stylizując tekst pod bohatera. Ich wypowiedzi są naturalne, a charakter tych słów związany jest z czasami, w jakich żyli. Czytając opowiastki wampirów, które żyją pod sześciu tysięcy lat było męczące i ciężkie, ale w opozycji do nich były też młode wampiry i ludzie. Bardzo, bardzo ciekawe połączenia i zabiegi. Duch czasu zaklęty w słowach, a to wymagało od autorki niemałego wysiłku. Pozostaje więc w wielkim podziwie wobec niej i mianuję ją Mistrzynią Charakteryzacji Słowa.
Wiele razy był świadkiem, jak to czarne zaprzeczenie istnienia dochodziło do głosu u śmiertelnych. Słyszał, jak najmądrzejsi z nich mówili: "Nie warto żyć", i nigdy nie wiedział, czym bredzą. Zrozumiał to dopiero teraz.
Co do samej fabuły - jak to w "Kronikach wampirów" - wszystko dzieje się dość powoli i upiększone jest dokładnymi opisami. Nie mam tutaj tego za złe, gdyż świetnie ilustruje to różnice w widzeniu świata przez człowieka i wampira. Obrazy są tym bardziej wyraźne ze względu na fakt, iż w czasie trwania akcji pojawia się aż dwójka nowych wampirów. Ich zachwyt nad światem, który widzą po raz pierwszy nowymi oczyma, jest niezwykle barwny i świetnie pokazuje te różne sposoby percepcji. Czasami miałam dość wolno toczącej się akcji, jednak to też ma swój cel. Wampiry nie muszą się śpieszyć. Na wszystko mają czas. Przecież żyją wiecznie, prawda? No właśnie.
Przeszłość może nas pouczyć, ale nie uratować.
Ale stare wampiry niosą też ze sobą mądrość wieków. Nie chcę zdradzać podmiotu konfliktu, który jest dominujący w książce, jednak każdy bohater racjonalnie przedstawia swoje poglądy na tematy związane z ludźmi i światem, podpierając je argumentami, w których nierzadko odwołują się do tego, co było. Wątki historyczne nie są tutaj bez znaczenia, a nawet często stanowią filar danej dyskusji. Poruszone kwestie bóstw i wojen... Tak, te kwestie szczególnie sobie upodobałam.
Nie urodziło się takie stworzenie, które nie walczyłoby o swoje życie, nawet wtedy, kiedy dla tego życia nie znajduje usprawiedliwienia. Chciałem żyć, zawsze chciałem.
Wielkim minusem była powtarzalność sporej ilości faktów i informacji, które poznajemy w czasie czytania już trzeciego tomu, jednak brakuje odwołań do poprzednich części. Owszem, zwraca się względną uwagę na to, co dotknęło danego bohatera, ale warto przypomnieć o tym czytelnikowi w sposób choćby pobieżny. Skoro jest miejsce na wałkowanie tych samych frazesów, to dlaczego by nie wspomnieć o tym, co było w poprzedniej części? No przecież czytelnik mógł zapomnieć. I tutaj nie chodzi nawet o moją roczną przerwę. Po prostu to zbudowałoby most ciągłości i jedności, a czytając, miałoby się wrażenie, że doskonale znamy temat. Tak często błądziłam wśród bohaterów, nie mogąc przypomnieć sobie ich aż tak dokładnie.
Ta noc była tak piękna. Diatryba Louisa stawała się coraz bardziej zażarta i zabawna.
- Z ciebie diabeł wcielony, Lestacie! - mówił. - Oto twoje prawdziwe oblicze! Diabeł z ciebie jak się patrzy!
- Tak, wiem - powiedziałem, patrząc na niego z rozkoszą, widząc, jak gniew dodaje mu życia. - Bardzo lubię słuchać, jak to mówisz, Louisie. Nie mogę się bez tego obejść. Chyba nikt nie potrafiłby powiedzieć tego tak jak ty. No, dalej, powtórz to. Jestem diabłem wcielonym. Powiedz mi, jaki jestem niedobry. Nic nie sprawi mi większej frajdy!
Ale Lestata, oczywiście, się nie zapomina. Ani tego, że chciał zwojować świat, przez co obudził najpotężniejszego wampira. Królowa powstała. Nikt nie ma pojęcia, co to oznacza, jednak wszyscy wyczuwają, że nie czeka ich nic dobrego. Ale czy wampirzą matkę można zgładzić? No właśnie. Tutaj dowiadujemy się najciekawszych rzeczy na temat wampirów, a przede wszystkim poznajemy historię tej rasy i jej początek. Pojawia się też inny nadnaturalny wątek, który mnie zaskoczył. Zrealizowany jest sumiennie i równie ciekawie, jak wątek wampiryczny. Czasami mam wrażenie, że jako nowość to on dominuje w "Królowej potępionych".
- Chwała ciału - rzekła Maharet. - W ciele rozpoczyna się wszelka mądrość. Strzeż się istoty bezcielesnej. Strzeż się bogów, strzeż się idei, strzeż się diabła.
Czy książkę polecam? Tak. Ja miejscami odrobinę się męczyłam, książkę traktowałam zbyt z doskoku, ale dałam się porwać tej historii. Trzeci tom "Kronik wampirów" nie jest tak rewelacyjny jak drugi, ani tak samo paskudny jak pierwszy. Na pewno jest ciekawy, a przez swoją wielowątkowość i różne style pisarskie każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie.
Minął rok. Zeszłoroczny sierpień zachwycił mnie lekturą "Wampira Lestata", którego pochłonęłam w mig. Czułam, że kolejna część "Kronik wampirów" nie będzie już tak przyjemna, więc zwlekałam z sięgnięciem po nią przez dwanaście miesięcy. Czy było warto zafundować sobie taką przerwę przed zabraniem się za "Królową potępionych"?
Ta muzyka była jak muzyka z przeszłości, kiedy wszystkie pieśni były pieśniami ciała, a pieśni umysłu jeszcze nie wynaleziono.
Zacznę może od tego, co mnie zasmuciło najbardziej, a pojawiło się już na samym początku. Zmienił się narrator. Książka kreowana jest pod pióro Lestata, jednak już w pierwszych zdaniach wampir postanowił oddać głos trzeciej osobie liczby pojedynczej. Ot, niby bezstronny i jakże obiektywny zabieg. Ale jednocześnie książka sporo na tym straciła. Osobiście wolę drapieżność i zarazem lekkość w słowach Lestata. Cóż. Z perspektywy całości - to było dobre posunięcie, aby pokazać czytelnikowi w odpowiednim czasie odpowiednie wydarzenia, o których nasz wampirzy łobuz nie miał pojęcia. Ale jednak za mało było dla mnie tej osobowości.
- Nie przyjąłbym go i za milion lat. Bóg mi świadkiem.
- Nie wierzysz w Boga, wiesz o tym.
- To tylko formuła. Przekonanie jest szczere.
W związku z rozszerzeniem obrazu i wiedzy czytelnika, pojawiło się mnóstwo nowych postaci. Jak na mój gust, aż za dużo. Ciężko było się połapać, kto jest kim i co ma w sobie takiego charakterystycznego. Historie bohaterów także ciężko było zapamiętać. Ułatwieniem było to, że każdy rozdział był skierowany uwagą na kogoś innego. Kiedy zatracałam się w jakimś rozdziale, to zostawałam na dłużej w świecie nowego bohatera. Poznawałam jego punkt widzenia, ale widziałam też te same wydarzenia z różnych perspektyw. I nie, to nie było interesujące. Wszędzie prawie to samo; te same motywy realizowane w ten sam sposób. Opowiadanie o czymś, co czytelnik już zna, na kilkadziesiąt stron, było tylko zbędnym zapełnianiem stron książki.
Ciało niewątpliwie odzyskało zdrowie, ale co uzdrowi duszę?
Ciekawym doświadczeniem był za to zmieniający się styl pisarki. Anne Rice przenosiła czytelnika w czasie, stylizując tekst pod bohatera. Ich wypowiedzi są naturalne, a charakter tych słów związany jest z czasami, w jakich żyli. Czytając opowiastki wampirów, które żyją pod sześciu tysięcy lat było męczące i ciężkie, ale w opozycji do nich były też młode wampiry i ludzie. Bardzo, bardzo ciekawe połączenia i zabiegi. Duch czasu zaklęty w słowach, a to wymagało od autorki niemałego wysiłku. Pozostaje więc w wielkim podziwie wobec niej i mianuję ją Mistrzynią Charakteryzacji Słowa.
Wiele razy był świadkiem, jak to czarne zaprzeczenie istnienia dochodziło do głosu u śmiertelnych. Słyszał, jak najmądrzejsi z nich mówili: "Nie warto żyć", i nigdy nie wiedział, czym bredzą. Zrozumiał to dopiero teraz.
Co do samej fabuły - jak to w "Kronikach wampirów" - wszystko dzieje się dość powoli i upiększone jest dokładnymi opisami. Nie mam tutaj tego za złe, gdyż świetnie ilustruje to różnice w widzeniu świata przez człowieka i wampira. Obrazy są tym bardziej wyraźne ze względu na fakt, iż w czasie trwania akcji pojawia się aż dwójka nowych wampirów. Ich zachwyt nad światem, który widzą po raz pierwszy nowymi oczyma, jest niezwykle barwny i świetnie pokazuje te różne sposoby percepcji. Czasami miałam dość wolno toczącej się akcji, jednak to też ma swój cel. Wampiry nie muszą się śpieszyć. Na wszystko mają czas. Przecież żyją wiecznie, prawda? No właśnie.
Przeszłość może nas pouczyć, ale nie uratować.
Ale stare wampiry niosą też ze sobą mądrość wieków. Nie chcę zdradzać podmiotu konfliktu, który jest dominujący w książce, jednak każdy bohater racjonalnie przedstawia swoje poglądy na tematy związane z ludźmi i światem, podpierając je argumentami, w których nierzadko odwołują się do tego, co było. Wątki historyczne nie są tutaj bez znaczenia, a nawet często stanowią filar danej dyskusji. Poruszone kwestie bóstw i wojen... Tak, te kwestie szczególnie sobie upodobałam.
Nie urodziło się takie stworzenie, które nie walczyłoby o swoje życie, nawet wtedy, kiedy dla tego życia nie znajduje usprawiedliwienia. Chciałem żyć, zawsze chciałem.
Wielkim minusem była powtarzalność sporej ilości faktów i informacji, które poznajemy w czasie czytania już trzeciego tomu, jednak brakuje odwołań do poprzednich części. Owszem, zwraca się względną uwagę na to, co dotknęło danego bohatera, ale warto przypomnieć o tym czytelnikowi w sposób choćby pobieżny. Skoro jest miejsce na wałkowanie tych samych frazesów, to dlaczego by nie wspomnieć o tym, co było w poprzedniej części? No przecież czytelnik mógł zapomnieć. I tutaj nie chodzi nawet o moją roczną przerwę. Po prostu to zbudowałoby most ciągłości i jedności, a czytając, miałoby się wrażenie, że doskonale znamy temat. Tak często błądziłam wśród bohaterów, nie mogąc przypomnieć sobie ich aż tak dokładnie.
Ta noc była tak piękna. Diatryba Louisa stawała się coraz bardziej zażarta i zabawna.
- Z ciebie diabeł wcielony, Lestacie! - mówił. - Oto twoje prawdziwe oblicze! Diabeł z ciebie jak się patrzy!
- Tak, wiem - powiedziałem, patrząc na niego z rozkoszą, widząc, jak gniew dodaje mu życia. - Bardzo lubię słuchać, jak to mówisz, Louisie. Nie mogę się bez tego obejść. Chyba nikt nie potrafiłby powiedzieć tego tak jak ty. No, dalej, powtórz to. Jestem diabłem wcielonym. Powiedz mi, jaki jestem niedobry. Nic nie sprawi mi większej frajdy!
Ale Lestata, oczywiście, się nie zapomina. Ani tego, że chciał zwojować świat, przez co obudził najpotężniejszego wampira. Królowa powstała. Nikt nie ma pojęcia, co to oznacza, jednak wszyscy wyczuwają, że nie czeka ich nic dobrego. Ale czy wampirzą matkę można zgładzić? No właśnie. Tutaj dowiadujemy się najciekawszych rzeczy na temat wampirów, a przede wszystkim poznajemy historię tej rasy i jej początek. Pojawia się też inny nadnaturalny wątek, który mnie zaskoczył. Zrealizowany jest sumiennie i równie ciekawie, jak wątek wampiryczny. Czasami mam wrażenie, że jako nowość to on dominuje w "Królowej potępionych".
- Chwała ciału - rzekła Maharet. - W ciele rozpoczyna się wszelka mądrość. Strzeż się istoty bezcielesnej. Strzeż się bogów, strzeż się idei, strzeż się diabła.
Czy książkę polecam? Tak. Ja miejscami odrobinę się męczyłam, książkę traktowałam zbyt z doskoku, ale dałam się porwać tej historii. Trzeci tom "Kronik wampirów" nie jest tak rewelacyjny jak drugi, ani tak samo paskudny jak pierwszy. Na pewno jest ciekawy, a przez swoją wielowątkowość i różne style pisarskie każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie.
Nadprzyrodzone, bez względu na swą postać, nie powinno ingerować w ludzką historię.
Tymczasem ja już z niecierpliwością odliczam czas aż dostanę w swoje ręce czwarty tom. Lestat zapowiada niezwykłą zabawę, a ja chcę mu w niej towarzyszyć. Wiem jednak, że musi upłynąć trochę czasu. Ale nie pozwolę sobie czekać aż rok. Moja cierpliwość nie jest aż tak wielka, tym bardziej, że Anne Rice na sam koniec robi czytelnikowi niezłego smaku na więcej. Już ostrzę zęby, a raczej kły.
Nie ma czegoś takiego jak błąd! Jest tylko desperacja i pragnienie!
Przeczytane: 18.09.2016
Ocena: 7/10
Twoje zadowolenie z tej serii daje się wyczuć po przeczytaniu recenzji. Dawno nie czytałam książki o wampirach.
OdpowiedzUsuńTa seria jest "na poziomie" i stanowi wręcz klasykę, więc warto sięgnąć.
UsuńDawno nie sięgałam po taką tematykę i przyznam szczerze, że jakoś mnie do niej nie ciągnie, więc odpuszczę sobie tę lekturę.
OdpowiedzUsuńTutaj akurat "ta tematyka" została zepchnięta na dalszy plan. Ta książka bardziej porusza kwestie życia, śmierci, wojen, religii i rządzenia światem.
UsuńJeżeli w książce jest za dużo postaci to ja zazwyczaj nie mogę się skupić więc raczej nie sięgnę po tą pozycję
OdpowiedzUsuńTutaj łatwo się skupić. Jeden rozdział to jeden nowy bohater.
UsuńChyba powstał film na podstawie tej książki, ale może się mylę. Jednak książka nie przemawia do mnie, mimo zachęcającej recenzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biblioteka Tajemnic
"Królowa potępionych" to ekranizacja tej książki i poprzedniej części. I warto go obejrzeć ;)
UsuńZ tego co słyszałam, to ta autorka jest klasą samą w sobie :) a ja jej jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńWarto więc to nadrobić :)
UsuńMuszę koniecznie poznać tę serię. :) Zaintrygowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Ale pierwszy tom polecam odpuścić.
UsuńJa mam zamiar zacząć od cz. 1 Kronik pani Rice. Ale jeszcze nie wiem, czy dotrę do tego tomu ^^
OdpowiedzUsuńPierwszy tom to tragedia... Brr.
UsuńLubię styl Rice, tę jej niespieszność, dokładność opisów... no i samego Lestata;) Ale jakoś tak odechciało mi się śledzić tę serię, zatrzymałam się na "Memnochu diable" i od tego czasu nie ruszyłam dalej. Może kiedyś nadrobie :) Ale polecam Ci jej cykl o czarownicach - jest chyba lepszy od kronik.
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam sięgnąć po inny cykl tej pisarki, jednak właśnie jej styl mnie odrobinę zniechęcił. Mam nadzieję dokończyć najpierw "Kroniki wampirów", a później się okaże, co dalej :)
Usuń